Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w swym kwiecie najczęściéj się z tym światem rozstają. —
Oczy téj powabnéj dziewczyny łzami zabiegły, gdy te słowa z ust Henryka usłyszała, a jedna z nich padła na kwiatek, nad któremi nachylona stała, i zabłysła niby dyjament w jego kielichu, a nadając mu większego jeszcze wdzięku, zdawało się, iż ten kwiat serca młodego, czystego, do pokrewieństwa z najprzyjemniejszą w świecie rzeczą prawo sobie rości.
— Anioł, — ciągnął daléj młodzieniec z uniesieniem namiętném, — istota tak piękna, tak niewinna, niepokalana, jak sami aniołowie w niebie, ważyła się między życiem a śmiercią. O! kiedy ów świat daleki, do którego należy, jéj oku w mgle przeczucia się okazał, któżby wtedy był mógł pomyśleć, że ona troskom i cierpieniom tego tutaj powróconą zostanie! Ach Różo! wiedzieć, że nam masz spełznąć, niby cień mdły, płochliwy,.... który jakieś światełko z nieba na ziemię naszą rzuca;.... niemieć żadnéj nadziei, iż dla tych zachowaną być możesz, którzy tutaj życie swoje pędzą, i nieznać żadnego powodu, dla czego byś tutaj ociągać się miała;.... wiedzieć i czuć, że owa wzniosła kraina, do któréj już tyle istót wysokich zdolności i wielkich zalet w swém dzieciństwie lub kwiecie młodości z téj ziemi uciekło, twojém właściwém jest mieszkaniem,..... a jednak się modlić, abyś tym wróconą została, którzy cię tyle kochają,..... są to myśli, zamysły, które serce człowieka nie tak łatwo przenieść jest wstanie. Te myśli dzień i noc mię dręczyły, a z niemi taki strumień nieprzerwany trosk, żalu i trwogi się cisnął wraz z tą samolubą obawą, iż łatwo umrzeć