Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnym potem zgrozy czoło i oblicze jego pokrył, jeżeli nagły odgłos stąpania po pokoju obawę w nim wzbudził, iż się tam coś tak okropnego stało, że nawet o tém pomyśleć straszno. Czémże był zapał i żarliwość tych wszystkich modłów, które kiedykolwiek do nieba już zasłał, w porównaniu z tymi, które się teraz za zdrowie i zbawienie téj lubéj istoty, nad brzegiem grobu już stojącéj, z głębokości rozpaczą i smutkiem uściśnionego serca do Boga wznosiły.
Ta męka, ta okropna, sroga męka, widzieć życie najulubieńszéj istoty naszéj w niebezpieczeństwie,.... ważącéj się pomiędzy życiem i śmiercią, i być na to skazanym, aby świadkiem być nieczynnym, żadnéj pomocy dać niemogącym;.... te myśli przykre, dopiekające, które umysł nasz nagabają, dręczą, serce nasze burzą i do gwałtownego bicia pobudzają,.... i tak okropne obrazy człowiekowi przed oczy stawiają, że mu aż oddech zapiera,..... — ta rozpacz, trwoga i dręczące dążenie, aby przecież coś przynajmniéj uczynić, i tem cierpieniom ulżyć, lub niebezpieczeństwo zmniejszyć, które zakląć, usunąć, nie jest w naszéj mocy;... — ta małoduszność i utrata wszelkiéj odwagi, którą w nas myśl o naszém niedołęztwie zupełném, niemożności dania pomocy wznieca, — to wszystko są męki, którem żadne inne wyrównać nie zdołają; a sąże jakie sposoby, lub téż uwagi, któreby je z potokiem czasu zmniejszyć lub poskromić zdołały.
Nakoniec świtać zaczęło, poranek nadszedł, lecz w tym domku wiejskim było spokojnie i cicho. Wszyscy na szepty jedynie z sobą rozmawiali, oblicza trwogą, niespokojnością przejęte co chwila u drzwi od ogro-