Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zeszli, aby sobie miejsce obejrzeć, spostrzegli, że Conkey złodzieja ugodzić musiał, gdyż znaleźli ślady krwi, które się aż do jednego płotu dość odległego ciągnęły, przy którym dopiero zniknęły. Złodziéj tymczasem ze swoją zdobyczą umknął, a w skutek tego wypadku imie pana Chickweed zostało za pozwoleniem sądowém pomiędzy innemi bankructwami w dziennikach umieszczone. Robiono różne składki, loteryje i Bóg wie co jeszcze wszystko, aby tego biednego człowieka wspomódz, który nad tą stratą swoją okropnie ubolewając, w wielkim smutku się znajdował, przez kilka dni w największéj rozpaczy po ulicach biegał z głową najeżoną, oczyma błędnemi, tak że wielu bardzo sądziło, iż on albo oszaleje, albo też sobie w łeb wypali. Jednego dnia wpada nagle do policyjnego urzędu zadyszany, i żąda pomówić z przełożonym na osobności; po niejakim czasie nasz przełożony dzwoni, każe przywołać do siebie pana Jem Speyers — Jem był to urzędnik w służbie, — i nakazuje mu pójść z panem Chickweed do niego do domu i pomóc mu w schwytaniu tego człowieka, który go okradł.... „Ja go widziałem panie Spyers,“ rzekł Chickweed do niego, „przedwczoraj rano przeszedł koło mego domu.“ — „Dla czegóżeś z domu niewypadł i za kołnierz go niechwycił?“ zapytał Sypers. — „Takem na jego widok zgłupiał i przytomność stracił, żeby mię dziecko było na ziemię powaliło,“ — odpowiedział ten biedny człowiek, „ale ja jestem pewien, że go schwycimy, gdyż on téj nocy pomiędzy dziesiątą i jedenastą znowu przeszedł.“ Zaledwie Spyers to usłyszał, zabrał natychmiast z sobą parę sztuk potrzebnéj bielizny białéj i grzebień, na przypadek gdy-