Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/041

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ilość piwa w siebie wlali, przerażeni, z osłupieniem na siebie spoglądali.
— Proszę dobrze na ich odpowiedź zważać.
Rzekł wtedy lekarz, skinąwszy palcem z wielką uroczystością na woźnego sądowego, chcąc niby przez to napomnienie całą bystrość umysłową tego człowieka obudzić.
— Na tém wiele późniéj zależeć będzie.
Sługa sądowy zebrał wszystkie swoje władze umysłowe, przybrał minę jak tylko mógł najmądrzejszą, i wziął do ręki swoję laskę urzędową, która dotąd nieczynnie w kącie spoczywała.
— Chodzi tu jedynie o ustalenie tego wypadku, czyli obaj chłopcy są jedną i tą samą osobą, lub nie, — rzekł lekarz.
— Tak jest!.... Nieinaczéj!
Odpowiedział sługa sądowy z mocnym kaszlem, gdyż piwo swoje szybko skończył, i parę kropli mu do krztani wlecić musiało.
— Rozbójnicy napadają na dom w nocy, — ciągnął lekarz, — a kilku ludzi spostrzega niejasno chłopca śród ciemności, dymu, wrzawy i hałasu. Nazajutrz rano chłopczyna do tego samego domu przychodzi, a owi ludzie chwytają go natychmiast dla tego, że ma przypadkiem rękę obwiązaną, — przez co go nawet bardzo łatwo o śmierć przyprawić mogli, — i chcą potém przysięgnąć, że ten chłopiec jest chłopcem owych rozbójników. Teraz zachodzi pytanie, czyli wyznanie tych ludzi jest prawdziwe? a jeżeli nie, co ich za to czeka? jaką karę przez to na siebie ściągnąć mogą?
Sługa sądowy poważnie głową pokiwał i rzekł, iż