Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kiwał z dręczącą niecierpliwością téj chwili, w któréj mu głód zaspokojony mówić pozwoli.
Sądząc z pozoru, to Tobijasz nie wielki w sobie czuł popęd do rozpoczęcia rozmowy.
Z początku Żyd i tém niecierpliwość swoję chciał zaspokoić, że oblicze nowoprzybyłego przenikliwie badał, aby z rysów jego tę wiadomość wyczytać, którą mu przynosił;.... lecz ta praca jego była daremna.
Crackit wyglądał znurzony, wysilony;.... w obliczu jego przebijała ta sama obojętność, to samo zadowolenie z siebie samego, które się już tak często złudném okazało,.... a pomimo gruby pokład brudu i mocny zarost brody, widać było na niém uśmiech wieczny zawsze dumnego, pysznego zucha Tobijasza Crackit.
Żyd, niewypowiedzianą trwogą i niecierpliwością miotany, zaczął w końcu liczyć wszystkie kęsy, które kładł w usta, przechodząc się tym czasem po izbie niespokojnością nieokreśloną dręczony. Lecz wszystko nic niepomogło.
Tobijasz nieprzestawał jeść z obojętnością i spokojnością niezachwianą, dopokąd już ani odrobiny więcéj połknąć niebył wstanie; poczém kazał się Smykowi oddalić, drzwi za nim zamknął, szklankę wódki z wodą sobie przyrządził, usiadł i do rozmowy i opowiadania sposobić się zaczął.
— Najprzód i przedewszystkiem, Fagin, — rzekł Tobijasz.
— Dobrze już, dobrze! —
Przerwał mu Żyd, przysuwając swój stołek bliżéj do niego.
Crackit uciął, aby tymczasem łyk wody z wódką