Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ten przypadek jego wesołości wcale nie zmniejszył, — dopokąd go śmiech nie opuścił; poczém dopiero z ziemi się podniósł, na pierwszém miejscu swojém na powrót usiadł, i na całe gardło powtórnie się roześmiał.
— Nie gniewaj się o to na niego, i niezważaj na to wcale, mój drogi!
Ozwał się Żyd, mrugając na Smyka, i uderzając lekko Karolka końcem mieszka, na znak ostrzeżenia, aby się opamiętał i pohamował.
— Betsy, to dziewczyna bardzo zacna, bardzo godna. Weź się do niéj szczerze, Tomaszu! radzę ci otwarcie:.... weź się do niej!
— Ja też to właśnie uczynić myślę, Fagin! — odpowiedział Chitling, czerwony na twarzy jak burak; — i spodziewam się, że tutaj nikt niema nic przeciwko temu.
— A uchowaj Boże! Któżby śmiał przeciwko temu coś zarzucić; — odpowiedział Żyd. — Ot zwyczajnie! Karolek to wyrzekł, aby tylko coś powiedzieć,.. dla tego nie zważaj wcale na niego, mój drogi, niezważaj na niego!... Betsy jest to dziewczyna bardzo zacna, bardzo miła. Połącz się tedy z nią, Tomaszu! połącz się z nią, a zrobisz szczęście.
— To ja też chcę uczynić, jeżeli tylko ona się ze mną połączyć zechce, — odpowiedział Chitling. — Jabym się nawet dał chętnie do więzienia zamknąć, jeżeliby taka wola jéj była i ona to za potrzebę uznała. A to by zapewnie na złe wam nie wyszło, Fagin, i niekorzystném nie było, nieprawda Fagin? A wreszcie, cóż znaczą sześć tygodni? Wszak czy dziś, czy jutro, zawsze one nas nie miną;.... czyż nie lepiéj je odsiedzieć zimową porą, kiedy tyle roboty niema, wy nas tak bar-