Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— dodał Karolek. — Spojrzyj no Jakubie na niego! Jak on przerażony,.... zgrozą przejęty! Jeszczem wżyciu mojém takiego głupiego, o niczém niewiedzącego chłopca niewidział! On mię jeszcze kiedyś o śmierć przyprawi,.... jestem przekonany, że to uczyni!
To wyrzekłszy, Karolok Bates serdecznie się roześmiał, i z łzami w oczach jeszcze fajkę w zęby wsadził.
— Bardzo źle cię wychowano, — ozwał się Smyk, spoglądając z wielkiém upodobaniem na swoje buty, które mu Oliwer tak ładnie wyczyścił, że się jak złoto świeciły. — Spodziewam się jednak, że Fagin jeszcze z ciebie coś dobrego zrobi,.... chyba, żebyś ty musiał być pierwszym, któryby się mu nieudał. Czém prędzéj się do tego rzemiosła weźmiesz, tém lepiéj będzie dla ciebie Oliwerze,.... gdyż cię ono nie minie, i będziesz się musiał wziąść do niego cokolwiek prędzéj, jak sobie wyobrażasz. Marnujesz zatém czas tak drogi daremnie!
Bates poparł to zdanie różnemi moralnemi uwagami nad swojém własném życiem, a gdy mu nakoniec tego wątku zabrakło, zaczął mu wraz z przyjacielem swoim Jakubem Dawkins zachwycający obraz tych rozkoszy kreślić, które się bardzo często udziałem ich życia stawały, i mięszał w ten obraz wiele skazówek i przymówek ukrytych, któremi Oliwerowi dowieść się starał, że nic lepszego uczynić nie może, jak się natychmiast na ten sam sposób o łaskę Fagina postarać, na jaki i oni łaskę jego dla siebie wyjednali.
— A terazże sobie to zapisz za ucho, — ozwał się Smyk, gdy posłyszał, że Fagin drzwi od pierwszéj izby odmyka, — jeżeli pójdziesz bekasy i turkawki wędzić....