Strona:PL Oliwer Twist T. 1.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyjął z niego chustkę od nosa, obtarł nią czoło z potu, obficie z gniewu po niém ciekącego, zasadził potém kapelusz napowrót na głowę, i zwróciwszy się do Przedsiębiorcy, rzekł do niego z większą nieco spokojnością:
— No i cóż ?.... jakże będzie z chłopcem?
— Jak?.. — odparł Przedsiębiorca, — wszak sami wiecie najlepiéj, panie Bumble, że nie mało podatku na ubogich płacić muszę!....
— Czy tak?.... — mruknął pan Bumble, — nie mało?
— Nieinaczéj, — odpowiedział Przedsiębiorca. — Sądzę przeto, że kiedy tyle na nich płacę, to i prawo mam, tyle na nich zyskać, ile tylko mogę,.... nieprawda panie Bumble?.... dla tego się mi zdaje,.... żebym sam tego chłopca mógł wziąść do siebie.
Pan Bumble nic na to nie odpowiedział, lecz natychmiast pana Sowerberry za rękę chwycił, i z największym pośpiechem do izby radnéj go zaprowadził.
Pan Sowerberry nie długo się ze Zborem umawiał. Ugoda wkrótce pomiędzy nimi stanęła, a w skutek téjże Oliwer tego wieczora jeszcze na próbę do niego miał być oddany;.... co ze względu na sierotę Gminy tyle ma znaczyć, że gdy się majster przekona, iż pracą z chłopca więcéj daleko zysku wydobyć może, jak żywnością w niego włożyć musi, wtedy go jako chłopca do nauki na tyle lat bierze, na ile mu się tylko podoba.
Tego jeszcze wieczora przyprowadzono małego Oliwera przed oblicze Zboru, który mu oświadczył, iż téj nocy jeszcze panu Sowerberry, przedsiębiorcy pogrze-