Przejdź do zawartości

Strona:PL Ody Horacyusza.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dopatrzy pewnej mroźności, płynącej z inspiracyi dworskiej, może się uśmiechniemy, kiedy Horacy, zatwardziały celibatu zwolennik, modlić się będzie w Carmen saeculare po myśli Augusta do bogini Diany o najobfitsze błogosławieństwo w dzieciach dla przetrzebionych rodów rzymskich. Ale mimo tego znajdziemy w tych odach akcenta silne, męskie, świadczące, że jakieś wielkie tchnienie dziejowe powiało nad wszelkimi synami epoki, nawet nad tymi, co do Epikura zaliczali się trzody.
Czytamy Horacyusza z przymuszonej woli za młodu. Przypadnie on nam w tedy do smaku jasnością i wdziękiem swej formy, podbije nas sentencyami, które jak w raz się nadają do górnolotnych wypracowań. Ale Horacy nie wymaga tyle podziwu, ile przyjaźni. Szczęśliwy, komu posiewy młodości nie zmarnieją w późniejszej życia szarzyźnie. Wróci on wtedy do Horacyusza, aby się z nim zżyć i pobratać, obrać go na doradcę i na powiernika. I wtedy obok górnych lotów pieśni doceni wdzięk nieporównany jego piosenki i pozna, że w poety morałach i radach nie tkwi jedynie oficyalne natchnienie, lecz najwyższa filozofia, doświadczenie życia dające życia naukę.

Kazimierz Morawski.