Ta strona została uwierzytelniona.
Gdy hałas już łobuzów ścichł,
Żal mu, chciał druhem zostać ich;
Sam gorzko się frasuje,
Że z tak chyżymi razem iść
Chromemu nie pasuje.
Wtem, przelatując mimo, kruk:
„Mazgaju, — kraknął: — precz mi z dróg!
Melodja twoja dla mnie zgrzyt!
Won srebrnodziobku, boś mi zbrzydł!
Ruszaj gdzieindziej kwilić!
Ja ten na gniazdo biorę kąt,
Nie ty, Odmieńcze, nie wiem skąd.
Złaź z drzewa!“ — pchnął go: „Poszoł wont!“
I z purpurowych szatek
Piór uszczknął mu ostatek.