Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 280.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

może wszystko, co tylko zechce?« Ta myśl wciąż mnie dodaje odwagi, w niczem nie ustępuję i nie cofam się przed trudnościami, byleby tylko jak najlepiej zabezpieczyć moje czarne pisklęta jak pod względem materyalnym, tak też pod duchownym, i jakoś to idzie. Prawda, że nieraz twardy mam orzech do zgryzienia, bo twardo idzie wszystko, jak z kamienia to tak, ale, dzięki Matce Najświętszej, idzie.
Zapytywało mnie kilka osób z kraju, czy nie jestem jeszcze trędowaty. Otóż jeszcze nie; jak się zarażę, wtedy zaraz Ojca uwiadomię pierwszego. Powróciwszy z misyi bośniackiej, niech mnie Ojciec zaraz uwiadomi o tem, a zarazem proszę znaleźć chwilkę czasu i parę szczegółów z tej Ojca pracy napisać. Wie Ojciec, że najzupełniejszą jest prawdą, co mówi przysłowie: »nie to piękne, co piękne, ale co się komu podoba« — de gustibus non disputandum — widziałem to sam teraz niedawno na własne oczy. Zajadał jakiś Malgasz ananasa; pytam go, czy dobry, odpowiada, że bardzo, ale przytem zawzięcie coś szukał w kieszeni; po chwili wyciąga główkę czosnku, obiera i zaczyna jeść razem z ananasem; trudno mnie było własnym oczom wierzyć, bo, niech mówi kto co chce, a taki trudno, żeby ananas godził się z czosnkiem. Czy teraz lepszy ten ananas? zapytałem czarnego smakosza; odpowiedział, że nie zupełnie dobry, myślał, że będzie smaczniejszy. Być może, że to tylko była próba, a zwykle może on tak ananasów nie jadał, mimo to jednak, gdybym to od kogo słyszał, a nie był widział sam, nie łatwobym uwierzył, myślałbym, że to facecyjka jak wiele innych, ale trudno własnym oczom nie uwierzyć. Ananas z czosnkiem — no i gadaj z takim.
Posyłam Ojcu list, który napisali do Ojca moi chorzy. Powiedziałem im jak się rzeczy mają z na-