Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 210.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

idąc kiedyś przed kilkoma laty z posterunku do posterunku, musiałem po drodze przechodzić przez rzeczkę, mającą nie wiem na pewno ile, ale na oko sądząc, może 8 albo 10 m. szerokości, po obu stronach rzeczki było po kilka drzew; otóż przechodząc tę rzeczkę, spojrzałem przypadkiem w górę i zobaczyłem ogromnego pająka, kołyszącego się na pajęczynie przeciągniętej od drzewa do drzewa ponad wodą z jednego brzegu na drugi. Jak on to potrafił zaczepić, nie mogę sobie wytłumaczyć, chyba jego samego trzebaby o to zapytać. Stanąłem tylko na chwilę i przypatrywałem się tej nici, bo na pierwszy rzut oka sam sobie nie dowierzałem, sądziłem, że się mnie tylko tak wydawało.
Rozpisałem się, bo jakoś dziś mnie się nieźle pisze, a Ojciec drogi już się pewno niecierpliwi, że czas zabieram na czytanie tej bazgraniny, więc dość tego na dziś; o modlitwy bardzo proszę i jeżeli łaska i można, o kilka słów odpowiedzi. Niech Matka Najśw. błogosławi i dopomaga Wam wszystkim we wszystkiem.