Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 111.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak oni mogą tak jeść i lubić tłustość, nie rozumiem. Żeby przynajmniej choć spożywali ją z czem do jedzenia, jeszczeby uszło, ale oni jedzą tłuszcz zupełnie naczczo, nawet ricinus (częstowałem rano, nim zaczęli gotować jedzenie). Trudno to sobie inaczej wytłumaczyć, jak tylko przysłowiem: »nie to piękne co piękne, ale co się komu podoba« de gustibus non est disputandum. Cieszy mnie jednak to, że na przyszłość nie będę miał najmniejszej trudności, gdy trzeba będzie którego z pacyentów zrobić nieco lżejszym, a zwłaszcza dzieciaków; cały dzień zostawione to samemu sobie, pakuje co mu w rękę wpadnie, bo głodny, a gdy chory, to nie wszystko zażyje, co mu się da, chyba przemocą wlewaj do gęby, ot, jak zwyczajnie dzieciakowi. W lekarstwach zaś przebierać nie mogę, tylko muszę to dawać, co i kiedy mogę dostać.
Naostatek jeszcze raz Ojca bardzo proszę, żeby był łaskaw i w swoich »Missyach katolickich« i tak, gdzie się tylko da, prosić dla mnie o jałmużnę, bo jak widzi Ojciec, z tego co piszę, bardzo jej potrzebuję. Proszę tylko nie brać dla mnie żadnych intencyj mszalnych, dlatego, że ich przyjąć nie mogę. Zdaje się, pisałem już kiedyś Ojcu, że nie mam wolnego ani jednego dnia, gdyż musimy odprawiać te Msze, które nam z missyj dają. Wyprosiłem sobie tylko jedną Mszę św. co tydzień, t. j. cztery na miesiąc, które odprawiam za dobrodziejów żywych i zmarłych, t. j. za wszystkich tych, którzy w jakikolwiek sposób przyczynią się do polepszenia losu moich nieszczęśliwych chorych, a oprócz tego, nie mam ani jednej Mszy wolnej. Nie przepraszam już nawet Ojca za to, że Mu się tak naprzykrzam, bo przepraszając, trzeba obiecać poprawę, a ja tego zrobić nie mogę dla tej prostej racyi, że czego nie wyżebrzę i to w Polsce, tego nie będę miał.