Strona:PL O. Jan Beyzym T. J. i Trędowaci na Madagaskarze 070.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Msza św. mogła być o północy. »Katoliki na całym świecie mają tak, a my czemu nie tak, kiedy my także katoliki«. Na to jednak nie przystałem, bo w nocy deszcz, więc to dla nich byłoby szkodliwem (przejścia krytego od baraków do kościoła niema). Żeby jednak zadośćuczynić ich żądaniu, powiedziałem, że odprawimy nabożeństwo raniutko. Co do umajenia powiedziałem, że doskonale zrobili, ale jeszcze niewszystko, bo będziecie iść pociemku do kościoła. Dałem im z kościoła dwie latarki, które używamy przy udzielaniu Sakramentów św. konającym i przy pogrzebach, zawiesili je na gałęziach i zadowoleni rozeszli się, żeby czekać rana. Czy spali tej nocy czy nie, tego już nie wiem, dość na tem, że ledwo deszcz ustał około 3·ciej godziny, już droga była iluminowana i zaczęli schodzić się do kościoła. Około 4·tej zacząłem odprawiać Mszę św. Musieli się porządnie pomęczyć moi chorzy, bo przez wszystkie trzy Msze św. bezustanku śpiewali i odmawiali różańce. W ciągu dnia ustawicznie ktoś z nich był w kościele przy szopce. Każdy, co mógł tylko, to coś przyniósł, to gałązkę, to kwiatek polny lub trawę, żeby przyozdobić kościół. Prawdziwa to pociecha patrzeć, jak ci nieszczęśliwi garną się do Boga. Możnaby bardzo wiele dobrego między nimi zrobić, doskonale ich przygotować do śmierci, bo chętnie garną się do Boga, chętnie słuchają i wykonują co się im mówi, ale niesłychanie wielką przeszkodę stanowi brak środków do utrzymania. Taki każdy chory ustawicznie zajęty tylko potrzebami doczesnemi, rano musi myśleć, coby w południe zjadł, w południe nie wie, czy nie przyjdzie mu pójść spać bez kolacyi, idąc spać przemyśla, coby jutro zkąd dostać i t. d. Ta nędza sprowadza też i występki, tak np. zdarzyła się między chorymi kra-