Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 512.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
501
Franoja.

gólniejszą troskliwością, nad ludem, kroniki wspominają Ryszarda, opata z Verdun, i ś. Wilhelma z Dijon (ob.). Na nieszczęście, przedwcześnie zeszli oni z tego świata, tak samo jak ś. Fulbert z Chartres, który, opłakiwany przez wszystkich, um. 10 Kwiet. 1028 r. Cała Francja wolała o pokój. Poprzednio już biskupi burgundzcy zebrali się, aby zaprzysiądz i nakazać zaprzysiądz pokój pod karą klątwy kościelnej. Synod w Roussilln, odbyty 16 Maja 1027 (v. 1047) r., zalecił pod tą samą karą Boży pokój (ob.) przynajmniej od godziny 9-ej we środę do 1-ej w poniedziałek. Robert umarł 2 Lipca 1031 r. Okazał on wprawdzie opłakaną słabość i niestałość w obec rozprzężenia stosunków kościelnych, wszakże niekiedy umiał bronić powagi monarszej. — O Henryku I kilka słów tylko powiemy. Żadna już na świecie potęga nie mogła powstrzymać rozwoju Kościoła. Henryk nie był szczerym jego sprzymierzeńcem. Roztropnością, czasami graniczącą z chytrością, upokorzywszy potężnych wazalów, zdołał on podnieść powagę korony. Biskupi popierali wszelkiemi siłam i jego sprawę: to bowiem skupienie się obok tronu zabezpieczało ich od gwałtów możnych łupieżców. Na nieszczęście sam król ściągnął rękę po własność kościelną i symonja stała na dziennym porządku. Lecz powoli benedyktyni poczęli stopniowo rozszerzać zbawienne wpływy; biskupi dworscy wymierali jeden po drugim. Papież Leon IX przybył osobiście do Francji. Hildebrand, jako legat papiezki, zjawił się w jej granicach i paniczny strach padł na symonjaków i konkubinistów. Henryk, idąc za podszeptami złej rady, chciał stawić opór Stolicy św. Leon IX 3 Paźd. 1049 r. sam w Rheims otworzył świetny synod. Było tam 16 tylko biskupów, lecz przyłączyło się do nich 50 opatów. Silna wola ludzi, szczerze oddanych Kościołowi, odniosła zwycięztwo nad wrogam i dzieła Bożego, i wszędzie, gdziekolwiek spojrzymy, widzimy, pod koniec panowania Henryka I, odradzającego się we Francji ducha religji i moralności. Zawiązują się szczere i żywe stosunki z Stolicą Apost.; liczni pielgrzymi idą odwiedzać grób Chrystusa w Palestynie; klasztor w Bec dochodzi do szczytu swej świetności pod rządami Lanfranka, wszędzie Kościół rozszerza swe zbawienne wpływy. To samo widzimy, rzuciwszy pobieżnie okiem na rządy Filipa I (1060—1108). Był on bardzo lekkich obyczajów, a grzeszne jego związki z Bertradą Montfort, nierozwiedzioną żoną księcia d’Anjou, charakteryzują całe jego rządy: rzucona klątwa ciążyła nad jego głową przez cały lat dziesiątek, co Kościół we Francji wprawiło w przykry zamęt. W młodości swej Filip nauczył się jedynie rozpusty; ztąd głównem i cechami jego panowania są: rozkiełznana na wszystko zmysłowość, nieuctwo, brak wszelkiego pojęcia o zasadach rządzenia, nakoniec rażąca niesprawiedliwość względem majętności kościelnej. Grzegorz VII napisał do króla groźny i energiczny list. Długi szereg synodów wyświeca bieg procesu, jaki wywołała gorsząca jego sprawa. Jako wielki obrońca zasad sprawiedliwości i praw Kościoła odznaczył się w owym czasie św. Iwo z Chartres (ob.). Filip był już przedmiotem ogólnej pogardy, pierwej naw et, zanim go klątwa kościelna dosięgła. W tym też czasie trubadorowie poczęli występować z swojemi piosenkami i poezjami, tchnącemi niemoralnością i nieżyczliwością dla Kościoła. Ciało i namiętność, tak zawsze wrogie dla karności ewangelicznej, przemawiały ich usty. Jeden z najpierwszych takich trubadurów, Wilhelm, książę Akwitanji, który wiódł podobne życie jak Filip, w sposób bardzo gor-