Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 504.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
493
Francja.

sarstwa za Karlowingów. Dosyć wspomnieć tu tylko św. Remigjusza z Rheims, wielkiego duchownego ojca książąt chrześcjańskich na zachodzie ze krwi germańskiej, albo listy biskupów gallijskich, np. ś. Awita z Vienne, pisane do tylko co ochrzczonego Klodoweusza, abyśmy zrozumieli, jak wielkim był wpływ Kościoła na pierwotną organizację królestwa Franków. Lecz pozostawiając na stronie kwestję wpływu Kościoła na wewnętrzny ustrój państwowy Franków (co zresztą dostatecznie jest przedstawione w art. Franków królestwo w Galji), nie możemy pominąć tej okoliczności, iż, zdaniem naszem, wszystkie swoje korzyści, pomyślny obrót swych planów, wszystko to Klodoweusz zawdzięczał jedynie przyjęciu chrztu św. Nie ma wątpliwości, iż w pierwszej chwili politycznej działalności Klodoweusz myślał o samych podbojach, celem tylko rozszerzenia granic królestwa Franków. Po chrzcie dopiero zaczyna on jasno pojmować, iż powinnością jego jest wyswobodzić katolickie prowincje Gallji z pod gniotącego je jarzma herezji. Widzi on nieprzyjaciół swoich we wszystkich poganach, we wszystkich heretykach, i postanawia pokonać ich, podbijając pod swoje panowanie. Cały świat katolicki przyklaskuje wieści o jego ochrzczeniu i zagrzewa do walki przeciwko arjanom. Klodoweusz też widzi to jasno, iż gdziekolwiek się zwróci, wszędzie żywioł katolicki wita go przyjaźnie. Tak się dzieje w krainach nad Sekwaną, Loarą i nad morzem Atlantyckiém, gdzie zamieszkiwały jeszcze szczątki ludności legjonowej; tak w Burgundji, tak w czasie wyprawy jego na Wizygotów, których zwycięża katolicyzmem tylko swoim. Nie mógł on mierzyć się z nimi pod względem sił materjalnych, groził mu przytém Teodoryk; mimo to jednak Kledoweusz odnosi nad nimi śwetnie zwycięztwo w bitwie pod Vivonne, niedaleko Vienne, w 507 r. Alaryk II, który zginął w tej bitwie z ręki Klodoweusza, lękał się agitacji katolickiej w swém państwie na rzecz Klodoweusza, lecz niebaczną polityką sam ją wywołał, rozkazawszy wydalić wszystkich biskupów, którzy głośno chwalili Klodoweusza. Mówią, że Klodoweusz przed wyprawą miał wyrzec: „Co to za szkoda, iż ten heretyk dzierży tak piękną cząstkę Galji!.... Ale naprzód! przy pomocy boskiej zdobędziemy tę ziemię!“ Frankowie walczyli wówczas jako lud Boży katolicy w pańswie Wizygotów wyczekiwali ich z niecierpliwością, i Klodoweusz stał się odrazu panem najwyższym królestwa Gotów, jakkolwiek go jeszcze nie zagarnął w całości pod swe berło. Powodzenie takie bezwątpienia nie miałoby miejsca, gdyby z jednej strony wszyscy Frankowie nie byli ściśle zespoleni z swym królem, a z drugiej król nie był samodzielnym ich władcą i przewodnikiem. Monarchowie u Franków byli władcami absolutnymi; nie było też u nich wcale, jak niektórzy urzymywali, dowolnej służby wojskowej. Władza królewska była niczém nieograniczona; ale w sile tej było niebezpieczeństwo, bo szerokie otwierało się pole samowoli dla panujących, obojętnych lub wrogich Kościołowi. Z tém złem łączyło się drugie, a mianowicie prawo następstwa tronowego, przejęte od Germanów. Tron nie przechodził prawem dziedzictwa na najstarszego tylko syna, lecz na całą rodzinę królewską. Każdy, ktokolwiek ród swój wywodził ze szczepu królewskiego, miał prawo do wakującej korony. Synowie królewscy dzielili koronę między siebie i panowali niezależnie. Ztąd dzielnice ich nie były oddzielnemi królestwami: pozostawały one częściami jednego państwa, lecz władza była w ręku kilku królów, rządzących w swych terrytorjach. Gdy bracia, panujący oddziel-