Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.5 192.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
181
Exegeza.

lecz uznawali, że podstawą, rzekomych mytów była rzeczywista historja, i chociaż nie wierzyli w Bóstwo P. Jezusa, przecież jeszcze z jaką taką względnością o Nim się wyrażali, poczytywali Go za człowieka wyższego. Lecz był to tylko stan przechodni z racjonalizmu do mytyzmu całkowitego, stan, który się długo utrzymać nie mógł. Mytologowie wreszcie musieli powiedzieć racjonalistom: Co za niedrzeczność odrzucać cudowność w historji Ewang., kiedy rzeczą jest aż nadto widoczną, że autorowie tejże historji byli przekonani, iż cuda opisują. Chcieć więc tłumaczyć to racjonalnie, jest to chcieć rozumieć słowa autorów inaczej, niż oni rozumieli. Ich przeto opisy należy uważać za tradycyjne legendy, nie za świadectwo historyczne. „Od chwili, mówi Strauss (op. inf. c. t.), w której przypuszczamy myty w Ewangelji, nie może być żadnej linji demarkacyjnej między historją a mytem, lecz wszystko trzeba wykładać mytycznie.“ — §. 17. To właśnie zamierzył sobie Strauss (Das Leben Jesu, 1835). Pisał on swoje dzieło pod wpływem powziętego a priori postanowienia, żeby zburzyć historyczność Ewangelji. Dawna exegeza opierała się na dwóch błędnych hypotezach: 1) że w Ewangeljach jest prawdziwa historja, 2) że fakty są nadprzyrodzone. Racjonalizm, według Straussa, wykazał fałszywość drugiej hypotezy, więc potrzeba teraz wykazać, że i pierwsza jest fałszywą. Na zarzut, że historja ewangeliczna pisaną była przez świadków naocznych i wiarogodnych, Strauss odpowiada: 1-o Ewangelje nie są autentycznemi; 2-o Apostołowie, z których opowiadania mogą pochodzić relacje o życiu P. Jezusa, pozostawali w błędzie. Np. zdawało im się, że P. Jezus zmartwychwstał, że z nim rozmawiają, gdy tymczasem było to wszystko złudzenie zmysłów, w skutek naprężonego myślenia o Mesjaszu, którego podówczas się spodziewano. Mówiąc o nieautentyczności Ewangelji, Strauss wcale nie dowodzi, kontentuje się tylko zaprzeczeniem. Według niego Chrystus, jeżeli istniał, nie był wcale takim, jakim Go Ewangelje przedstawiają: był to sobie pobożny i prawy żyd, bez wyższej edukacji. Pociągnięty sławą św. Jana Chrzciciela, przyjął z ręki jego Chrzest, a gdy Go się często zapytywano o posłannictwo Jego, przyszło Mu na myśl, że może jest Mesjaszem. Gdy raz ta pyszna myśl Go opanowała, rozumuje dalej Strauss, uwierzył, iż jest rzeczywiście Mesjaszem. Pojęcia Jego mesjaniczne miały być podobnemi do pojęć innych żydów, z małemi tylko odmianami. Pretensje przecież Jego nie sięgały do pogan. Naraził się faryzeuszom przez ganienie ich postępowania, a jeszcze bardziej, gdy odprawił wjazd trymfalny do Jerozolimy. Zdradzony przez ucznia swego, poniósł śmierć na krzyżu. Takim jest Chrystus Strass’a, odarty nietylko z nadprzyrodzoności, ale i ze wszystkiego, co wielkością w Jego życiu trącić mogło; owszem, czytając pismo Strauss’a, zdaje się, jakoby wielka reforma religijna, imieniem Chrystusa zaszczycona, dokonała się bez Jego udziału. To zaś, co Ewangelje o Nim opowiadają, ma być niczem więcej, tylko ideą stosunku między ludzkością a bóstwem, wyrażeniem opinji chrześcjańskich z końca może II w. A jak Bóg u Platona, przez rozważanie swych idei stworzył świat, tak społeczeństwo chrześcjańskie, wyrażając swoje idee chrystologiczne, stworzyło typ Mesjasza (ewangelicznego), w którym pomięszało bajeczne i mytyczne o Nim podania ze szczegółami z życia prawdziwego Chrystusa i z panującemi podówczas opinjami. To więc, co kanoniczne Ewangelje o Chrystusie rozpowiadają, nie należy brać ściśle, lecz trzeba umieć w nich rozróżnić część doktrynalną, odzianą często