Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 642.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
632
Czarodziejstwo w Polsce.

kie gusta i inne próby: „jako na rusznicę; jako opłatki dawać więźniowi, które leżały na ołtarzu, gdy ksiądz Mszę św. odprawował, choć ich nie święcił; także gołębiami tylko karmić pomówione o czary, a nie inném mięsem. Także poświęconym olejem po wszystkich rogach stołu krzyże pierwej pomaścić, nakształt bpa, gdy ołtarze święci, na którym potém będzie siedziała o czary pomówiona, nie tykając się ziemi. Także nie w ratuszu, albo w katuszy, gdzie temu miejsce, ale do łasa w nocy wywieść pomówioną i tam się nad nią do woli, po wilkowsku pastwić w nocy. Także chcesz wiedzieć kto jest czarownica, mówże jednę pewną choć świętą modlitwę, o której nie powiadam, myśląc gdy mówisz o tej, którą masz podejrzaną, jeśli się natenczas wezdrgniesz, już jest pewna czarownica ta, o której pomyślasz.“ Te zabobony autor surowemi słowy karci, i spalenia, a przynajmniej wyświecenia (wygnania) z miasta godném być sądzi. Przytacza kanony na potwierdzenie, że Kościół potępia próby przez ogień, rozpalone żelazo, wodę i t. p. „A co się mówi o wodzie i żelazie rozpaloném, toż rozumniej o innych figlach albo gusłach, iż nie rzekę szalbierstwach, o których się nie śniło Kościołowi, i owszem ich zakazuje... A któż tego nie widzi, jako przez takowe szalbierstwa i próby szatańskie wiele ludzi ginie? Ani mi tego mów: nie za nas się to rozpoczęło; dawno tego środka albo próby sędziowie zażywają. Dawnoć też i ludzie dla swojej ślepoty do piekła idą; dawno kradną złodzieje, ale je też nie dopiero dzisiaj wieszają. Ani mi takich sędziami nazywaj; nie sędziowie, ale okrutni rozbójnicy; nie ludzie, ale bestje rozjuszone na miejscu sądowém osadzono. Nie sądzą, ale okrutnie panują.“ Dalej uspokaja skrupuły sędziów: „A lepiej, że wyzwolisz sto czarownic, chociaż winnych, kiedyś uczynił powinność swoją podług prawa opisanego, mówi Delrius lib. 4, aniżelibyś miał przez taką próbę zabobonną, od Kościoła zakazaną, jednę niewinną potępiać, i sumienie swoje zawodzić. A cóż masz z tego za pożytek, choćbyś i całą prowincję od czar uwolnił, kiedy przytém stracisz duszę twoją? Rzeczesz: będzie gorsza i szkodliwsza, gdy ją wypuszczę. Odpowiadam, że się nie zatają szydła w miechu. Jeśliż taka, to już masz niezły zadatek na drugi raz, mniejsze powołanie; pokaże się co na nią, sam bies roztrąci się o Bożą mękę, jako mówią... Lepiej łaskawością urzędowi grzeszyć, aniżeli skwapliwością i nierozsądną surowością chcieć się jemu przypodobać;... lepiej dziewięciom winnym pofolgować, aniżeliby dziesiąty bezwinny miał z nimi marnie i niewinnie zginąć.“ Następnie rozbiera pytania prawne, dotyczące inkwizycji, czyli badania o występek; dowodzi, że na proste oskarżenie spraw takich przyjmować nie godzi się, i wylicza osoby, których nie wolno męczyć, oraz wskazuje, jak postępować przy użyciu mąk (pyt. 8—11). Tu podaje następne uwagi: a) wtrąciwszy do więzienia o czary, nie zaraz ją męczyć, lecz niech ochłonie z przestrachu i myśl ma swobodną; b) daj czas do namysłu; c) ciągnienie czyli kwestje (tortury) nie mają być tak srogie, aby osoba wytrzymać ich nie mogła; d) zeznanie wydobyte na kwestjach nie ma być w księgę pisane, ale to dopiero, które wyzna, gdy z nich zejdzie; e) nie pytać o wspólników, imiennie ich wyliczając, ale ogólnie, czy ma jakich. „Co bardzo u prostaków zwyczajna, za poduszczeniem ciekawych i świegotliwych białychgłów, co o wszystkiém chcą wiedzieć, aby miały o czém świegotać, boby im gęba spuchła milcząc, i owszem rozpisują do sąsiadek swoich, aby przybywały, chcąli wiedzieć jeśli ich kto nie czaruje.