Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 299.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
289
Chorzy.

Chr. i jego owczarnię; f) niebezpieczeństwo śmierci w ogólności rzadko bywa tak wielkiém, jak je czyni bojaźń, bo przecież nie każdy umiera, kto ma styczność z chorym; g) nic piękniejszego jak umrzeć pracując nad zbawieniem ludzi, za których Jezus Chr. umarł: takim należy się męczeńska korona; h) kto umiera na służbie miłości, zasługuje na połączenie się z Najwyższą Miłością, którą jest Bóg sam. Te i tym podobne uwagi, wzięte pod rozmyślanie pobożne, umocnią przeciwko bojaźni. 3) Ostróżność, która nakazuje użyć środków pewnych w zarazie: te zaś zależą na tém, aby powietrze w mieszkaniu chorego odświeżyć, izbę wykadzić, nie zostawać w niej dłużej nad tyle, ile obowiązek wymaga, nie przyjmować powietrza do ust lub nozdrzów bezpośrednio, lecz przez chustkę, niekiedy wyjść dla odetchnienia świeższém powietrzem na zewnątrz, niepołykać śliny w izbie chorego i obrócić się tak przy słuchaniu spowiedzi, aby nie przyjmować wprost jego oddechu i wyziewów potu; wróciwszy do domu, zmienić bieliznę, obmyć twarz, usta i ręce octem i wodą świeżą, zaraz nie jeść lub nie pić, suknie i bieliznę odmienić; idąc do chorego nie być naczczo, można też zgryść parę ziarnek jałowcu, lub tatarskiego ziela, wziąść z sobą ocet siedmiu złodziejów. Ocet siedmiu złodziei (Rauberessig) tak się przygotowuje: do pół garnca octu winnego rzucić po garści ruty, szałwji, mięty, lawendy, piołunu i, w naczyniu mocno zamkniętém, przez dni cztery na operację ciepła wystawić, a potém do przecedzonej cieczy cztery łuty kamfory dodać. Tym płynem płóczą się usta i nakrapiają suknie. Nie spocić się w pośpiechu, za to z powrotem dobrze jest wzbudzić transpirację i t. d. 4) Oswojenie ze śmiercią następuje z czasem, mianowicie gdy kapłan bywał już u chorych niezarażonych, lub gdy widział umierających śmiercią pobożną i budującą: niech jednak przywyka patrzeć na śmierć ze stanowiska chrześcjańskiego, bo to podnosi duszę, obudza wyższe uczucia, wywołuje św. postanowienia i prawdziwie umacnia przeciw bojaźni śmierci. 5) Doświadczenie wreszcie, że troskliwa piecza około chorych wnosi do ich pomieszkania życie wyższe, a do duszy pasterza życie nowe, uchyla razem i bojaźń śmierci. „Nie opuściłem go aż zasnął w pokoju: oby ten słodki sen jego złagodził moje skonanie!“ tak sobie westchnie pobożny kapłan, spełniwszy swój obowiązek. — Prawo do pieczy pasterskiej ma każdy chory w parafji. Przedewszystkiém jednak ciężko chorzy i blizcy śmierci, bo ich dni mogą być policzone: działać więc potrzeba co tylko można, aby cel powołania osiągnęli w wieczności. Są to owieczki, które pasterz niezadługo oddać ma w ręce wiekuistego pasterza Jezusa Chr. i przesłać do owczarni niebieskiej. One tam o staraniach jego i gorliwości zaświadczą. Lecz i mniej niebezpiecznie chorzy potrzebują opieki pasterza: mogą się bowiem w takiém znajdować położeniu, że tylko łagodność i troskliwość jego wpłyną na zdecydowanie się ich do życia religijnego i pobożnego na przyszłość, — ci mianowicie, których choroba przez wiele miesięcy, lub lat nawet, przetrzymuje w domu i przykuwa do łoża boleści, a tém samém wyłącza od uczestnictwa w słuchaniu słowa Bożego i przyjmowaniu sakramentów św. z innymi. Wielka byłaby niesprawiedliwość, gdyby pasterz zdrowych karmiąc, o chorych swoich owieczkach zapomniał i pominął tych, którzy tak bardzo od niego pociechy, nauki i upomnień potrzebują. Nawet odrażającą lub zaraźliwą dotknięty chorobą nie ma być pozbawiony starań, usługi i pieczy paste-