Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.3 177.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
165
Celibat.

bezżennych i o to się starał, jednak zmuszony był cierpieć od tej zasady wyjątki i takowym folgować. Ztąd to widzimy w pierwszych wiekach niejednostajność, narażającą często Kościół na przykre następstwa. Nie rozumiejący bowiem pod tym względem ducha jego niektórzy kapłani, niedość pełni zaparcia siebie, mając przed oczami swemi widok kapłanów żonatych, szli za ich przykładem. Lecz jak przyjmowanie żonatych do kapłaństwa było tylko wyjątkiem od reguły bezżeństwa, tak żenienie się kapłanów po wyświęceniu było tylko mniej lub więcej świadomém przekroczeniem prawa. Ztąd to wypływają owe dekrety papiezkie i postanowienia synodalne, o których wyżej wspominaliśmy, a które, powołując się na tradycję pierwotną i obyczaj Kościoła, zasadę bezżeństwa starały się utrzymać i zabezpieczyć od przekraczania. Słabsze jednak w tym względzie było działanie na wschodzie. Od soboru nicejskiego nic tam albo mało co zrobiono. Ztąd, gdy na zachodzie Papieże i synody podtrzymywali apostolskie podania z całą energją, na wschodzie nie biskupi ale cesarze stanęli na straży czystości kapłańskiej. Justynian I (527—566) w ciągu długiego panowania swego wydał wiele praw w tym przedmiocie. Roku 528 stanowi, że na biskupa nie ma być wybierany, kto ma dzieci i wnuki (L. 42 C. de episc. et cler. 1, 3). R. 530 orzeka kary na żeniących się duchownych, wyjąwszy lektorów i kantorów, a potomstwo ich i żony niesławą okrywa (L. 45 C. eod. tit. 1, 3). Podobne pierwszemu wydaje znowu prawo w r. 531. W r. 535 wydane dotąd prawa obostrza (Novel. 6. c. 1, 3, 4, 5, pars 2 de clericis, quales eligendi). Roku 541 znowu nowe prawa ku czystości obyczajów kapłańskich zmierzające wydaje i rozszerza je aż do końca swojego życia (Novell 123 c. 29. Novel. 22 c. 42. Novel. 123 c. 1, 12, 14. Novel. 137 c. 1). Jednak gdy te rozporządzenia nie z własnego, chrześcjańskiém uczuciem podniesionego ducha kapłanów i biskupów wypływały, ale z zewnątrz im się narzucały, były tylko słabém podpieraniem tego, co już w sobie siły i życia nie miało. Dla tego też cesarz ten, pomimo wysokiej czci swojej dla czystości kapłańskiej, nie zdołał jej obronić i zaledwie mógł ją w całości tylko w biskupach utrzymać. R. 692 za Papieża Sergjusza i za cesarza Justynjana II zebrał się synod biskupów wschodnich w Konstantynopolu, trullańskim zwany (ob. Trullańskie sobory), mający także nazwę pięcioszóstego (quinisexta synodus), jakoby dopełniającego V i VI sobór powszechny. Biskupi na wstępie do kanonów na nim uchwalonych przyznają, iż istniało wówczas zepsucie w kapłaństwie, nieład i przewrotność w Kościele, co wcale nie zdziwi, gdy wspomnimy, że od lat 400 tę piękną część Kościoła herezje i z nich powstałe niesnaski szarpały. Tego złego już synod, tak jak i prawo Justynjana I, nie mógł naprawić, nie miał on tyle siły, aby utrzymał absolutną zasadę czystości, według tradycji obyczaju pierwotnego: i zamiast tedy namiętności ludzkie łamać i pod karby prawa poddać, prawo samo pod ich naciskiem zwolnił, a pozostawiwszy czystość zupełną tylko w biskupach, innym duchownym dozwolił, przed przyjęciem święceń, w małżeństwo wstępować i w takowém po wyświęceniu pozostawać. Ztąd kapłani i inni duchowni Kościoła wschodniego po przyjęciu święceń żenić się nie mogą, lecz żonatym wolno zostać kapłanami i żyć po małżeńsku. Zachodni Kościół nie poszedł za przykładem wschodniego, ale dalej w obronie czystości kapłańskiej walczył przeciwko namiętnościom na nią się rzucającym. Beda (652—735) mówi