Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.2 355.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
340
Biczownicy.

zwyczajne wrażenie, jakie sprawiali ci pokutnicy na pierwsze ukazanie się swoje: widziano pomiędzy nimi nawet pięcioletnie dzieci. Najbardziej zatwardziałe serca miękczyły się, najzawziętsi wrogowie pojednywali się, otwierały się więzienia, śpiewy wesołe i dźwięki muzyki cichły w obec publicznej boleści. Jednakże biskupi i panujący opierali się tu i owdzie, jak np. w Bawarji, w Czechach, w Morawji, w Austrji, w Polsce (gdzie pojawili się poraz pierwszy 1261 r.; występował tu przeciwko nim szczególniej Prandota, biskup krak. i Janusz, arcyb. gnieznieński. Cf. Basconis Chron. p. 74. Rzepnicki, Vitae praesul I. 59. Długosz, Hist. pol. I, 765), w Saksonji, we Francji, tego rodzaju stowarzyszeniom, które, na wzór włoskich, potworzyły się albo starały się zainstalować w tych państwach, z okazji jakiejś klęski ogólnej, np. zarazy, głodu. Spotykały ich tam kary cielesne, a nawet kara śmierci, a nadto i szyderstwo. Zwyczaj ten też, jakiego nie popierał Kościół, mówi Hermann, opat z Niederaltaich, popadł niebawem w pogardę i zapomnienie. Przesadzano naówczas aż do śmieszności znaczenie biczowania, przypisując mu szczególniejszą siłę poświęcenia, tak dalece, że biczownicy słuchali spowiedzi i utrzymywali, iż przez swoje umartwienia są w mocy pomnożyć szczęście swoich rodziców i swoich stronników w niebie, albo też osładzać los potępionych w piekle. Od początku aż do półowy w. XIV nie było słychać o biczownikach (Schroeckh, Kirchengesch. t. 33. p. 446), dopiero zjawili się na nowo, z chwilą ukazania się czarnej zarazy, do której w wielu okolicach przyłączył się głód i straszliwe burze. Naówczas powstały znowu te stowarzyszenia pokutników, na wiosnę r. 1349 (Rebdorf i Chron. Dresden.), w wyższych Niemczech, wzdłuż Renu, w Strasburgu, Spirze, Bonn, gdzie jedna ich procesja zaszła drogę ces. Karolowi IV, w Haynau, we Flandrji, w Niderlandach, w północnych Niemczech, w Szwajcarji, Szwecji i Anglji. Do Francji mieli oni wzbroniony przystęp, mimo to jednak doszli do Awinjonu, gdzie odbyli procesję i pozyskali względy kilku kardynałów. Klemens VI, domagał się od książąt i biskupów, aby stanowczo oparli się temu nadużyciu (list jego pisany w tej mierze do arcyb. magdeb. i jego suffraganów, jest u Raynalda pod r. 1349), aby aresztowano i karano więzieniem biczowników, mianowicie gdyby to byli mnisi, a Papież zachowywał sobie prawo ostatecznej o ich losie decyzji. Tegoż samego roku pisał Papież i do biskupów polskich, aby tę sektę z granic swych djecezji wypędzali. Tłuszcza też ta, powiększej części z zagranicznych przybłędów złożona, nie długo u nas gościła (Kromer, Polonia ed. Colon p. 212). W wielu miejscowościach zaczęto już używać przeciwko nim środków repressyjnych: nakładano na nich kary pieniężne, wtrącano do więzienia i t. p., a wciągu trzech lat niespełna przytłumiono zupełnie ten objaw fanatyzmu. Klemens VI nie odrzucał biczowania w ogóle, uznawał, że ono mogło być pożyteczne, jako ćwiczenie pokutne, w sekrecie spełniane; ale zakazywał procesji biczowników, które, pod dobrym pozorem sprawowały wiele złego. Biczownicy rozszerzali mimochodem mnóstwo błędów i zabobonów, jak np., że odkryli w Jerozolimie list Chrystusa Pana, w którym on, mimo złości ludzi, nie zachowujących postu w Piątek, na prośby N. Marji Pan. obiecał okazać miłosierdzie pokutującym biczownikom („gdyż krew ich z jego krwią była zmieszana“); ogłaszali rychłe przyjście Antychrysta, chełpili się, że mają dar czynienia cudów; dawali sobie wzajemnie rozgrzeszenie, gardzili Kościołem i jego Sakramentami, rozsiewali nienawiść