Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 283.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
273
Antonici. — Antoniewicz.

szpital przy tym kościele i pierwszy, ze swoim synem, pielęgnował w nim chorych. Ztąd powstali antonici, czyli szpitalnicy św. Antoniego, potwierdzeni przez Papieża Urbana II, na koncyljum w Clermont 1096 r., i zorganizowani przez Bonifacego VIII (1308) w odrębny zakon, pod regułą kanoników regularnych św. Augustyna, z ubiorem czarnym i krzyżem koloru niebieskiego. Antonici 1777 r. połączyli się z zakonem maltańskim. (Haas).M.

Antoniewicz Karol (z przydomkiem Bołoz), jezuita, jeden z najznakomitszych współczesnych kapłanów polskich, pochodził z zamożnej rodziny ormiańskiej. Ur. 6 Listop. 1807 r., w Galicji, obw. Żółkiewskim, we wsi Skwarzawach, z ojca Józefa, adwokata lwowskiego i matki Józefy z Nikorowiczów. W dzieciństwie osierocony przez ojca, wychowywał się pod troskliwą opieką matki. Za młodu już pokazywał wyższe naukowe zdolności i talent poetycki; w siedemnastym roku życia zapisał się w poczet uczniów uniwersytetu lwowskiego. Drobne jego utwory wierszem i prozą, z owego czasu, drukowane są w Rozmaitościach Lwowskich (1824 roku). Wyszedłszy z uniwersytetu cum eminentia et eximia laude w 1828 r., udał się do krewnych na Multany; zkąd powróciwszy po dwu latach, krótko służył wojskowo: Bóg bowiem miał go wkrótce, po różnych doświadczeniach i próbach, powołać pod swoje wyłącznie sztandary. Osiadłszy po roku 1830 we Lwowie, powziął myśl napisania historji Ormian w Polsce i już począł zbierać materjały do tej pracy. Poznawszy swoją cioteczną siostrę, Zofję Nikorowiczównę, zawarł z nią związki małżeńskie w 24 roku życia (1833 r.). Matka jego, pobożna niewiasta, wstąpiła do klasztoru pp. benedyktynek we Lwowie, a on z swą żoną zamieszkał we wsi Skwarzawach. Marzył poetyczny młodzian, iż znajdzie teraz prawdziwe szczęście na ziemi, o jakiém śnił w tęsknych chwilach życia, lecz właśnie lata jego małżeńskiego, z ukochaną Zofją, pożycia miały być przejściem, w którém serce jego w coraz nowém złudzeniu odrywając się od świata, miało wyłącznie spocząć w samym Bogu. Bóg z razu błogosławił ich ziemskiej doli: dawał im milutkie dziatki, a włościanie i domownicy miłowali młodego dziedzica jak ojca. Lecz wkrótce szczęście to minęło. Śmierć, jedno po drugiém, zabierała dziatki, co rok przybywała jedna mogiłka i nowy cios ranił zbolałe serce rodziców, aż po śmierci ostatniego dziecięcia, matka, złamana nieszczęściem, nie mogła przeżyć jego straty i skonała na ręku rozpaczającego męża. Umarła w szpitalu lwowskim, w habicie siostry miłosierdzia w r. 1839, w dzień św. Ignacego Lojoli, którego opiece zdawała swojego męża. Wówczas Antoniewicz pozostał sam: złamany nieszczęściem, osierocony z rodziny, z której pozostała mu już tylko sędziwa matka, którą zwykł nazywać drugą Moniką, zamknięta w surowym klasztorze i modląca się za swoim synem do Boga. Ciężki smutek miotał jego sercem, gorycz życia wypełniła je całe, poznał znikomość ziemskich rozkoszy i dusza jego, wahająca się jeszcze dotąd między miłością świata i Boga, we wzniosłej chrześcjańskiej rezygnacji zapragnęła służyć Chrystusowi. Nie ma nic piękniejszego, jak te jego poetyczne karty, na których kreśli stan swojej duszy i stopniowy zwrót jej do Boga. Znajdziesz tam pasowanie się Augustyna św., jego szczerość i głębokość, znajdziesz gorącą miłość krzyża Pawłową. I gdy łaska odniosła zwycięztwo nad słabą człowieka naturą, Antoniewicz po-