Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 137.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
127
Aleksander.

Tremouille dit le chevalier sans reproche, apud Buchon, Choix de chroniques t. VII. — Olliv. l. c., p. 112). Kiedy go pytano, czemu nie wybrał, jakiej innej księżniczni? „dla tego, odpowiadał, że ta pochodziła z domu, w którym czystość niewieścia nie doznała plamy“. Musiała więc to być rzeczywiście rodzina nieskalanej sławy; inaczej narażanoby się przez związek z nią na szyderstwa i śmiechy tak niemiłosierne i zgubne we Francji. Później córka Lukrecji Borgia, Anna d'Este, wyszła za księcia Franciszka Gwizjusza, a następnie Jakóba sabaudzkiego księcia de Nemours. Takie związki rodzinne zupełnie inaczej każą myśleć o pochodzeniu synów Aleksandra VI, niż pospolicie dziś mniemają. Jedyny, o ile nam wiadomo, dowód przeciw prawemu pochodzeniu dzieci Aleksandra VI, podaje Guicciardini (Storia d. Italia lib. 1, pag. 15, edit. 1562), mówiąc, że Cezar Borgia, w chwili zostania kardynałem, poszukał świadków, którzy zaprzysięgli, że on jest synem innego Borgia, a nie Aleksandra VI. Jako rację tego podaje, że nikogo wątpliwego pochodzenia kardynalstwem nie obdarzono (Ollivier l. c., p. 115). Owóż ta racja Guicciardiniego jest fałszywą z podwójnej strony: teoretycznej czyli prawnej i faktycznej. Ze strony prawnej: Kościół wprawdzie wyraża nieprawe pochodzenie jako przeszkodę, irregularitatem, do kapłaństwa i godności kościelnych, absolutnie jednak nikomu drogi do najwyższych dostojeństw kościelnych nie zamyka; gdy zdolność i cnota za kim przemawiają, na ich głos zawsze się otwierają podwoje kościelne, udziela się dyspensa. Żadnych kłamliwych, krzywoprzysięstwem skalanych świadectw tu nie potrzeba. Racja Guicciardiniego fałszywa też ze strony faktycznej, bo mógł łatwo wiedzieć, że w tymże wieku, t. j. XV, kreowano dwóch kardynałów nieprawego pochodzenia (Moreri v. Cardinal.), o jednym z nich Ludwiku aragońskim sam pisze, o kilka wierszy tylko wyżej, a przecież nie wymagano od nich żadnych świadectw, żadnych podrabianych dowodów. Na fałszywy fakt, musiał Guicciardini przytaczać fałszywą rację, taka musi być loika. Fakt kłamliwy zbył w końcu niczém, bo nie wskazał, kogo też świadkowie podali za ojca Cezara. Kłamstwo takie byłoby bezczelniejszém nad wszystko, co można sobie wyobrazić. Wiedziano publicznie w Rzymie, że Cezar miał siostrę Lukrecję. Jakże więc, nikt nie zapytał, czy podany ojciec był także ojcem Lukrecji? Zresztą, jeżeli podobne zeznanie było złożone, to w archiwach rzymskich musiałoby się znaleść, czego właśnie nikt nie odszukał. Z tego widzimy, jak do Guicciardiniego podań, nieprzychylnych Papieżom, mało wagi przywiązywać należy. Gdy więc ojcostwo Aleksandra było całemu światu wiadome, tak, że gdyby nawet chciał, byłby nie mógł go przed ludźmi ukryć, a najbliżsi świadkowie, z tego mu zarzutu nie robią, więc koniecznie trzeba przyjąć, że urodzenie jego dzieci było prawe i że prawy związek małżeński łączył go z Julją Farnese. Przybywszy Roderyk, po śmierci swej żony, do Rzymu, obierając sobie stan duchowny, postanowił uzupełnić swe wykształcenie w kierunku obranym. Ze swym kuzynem del Milla uczył się na uniwersytecie w Bolonji (Hieron. de Busselis, u Ollivier p. 147). Wkrótce Kalikst III mianował go arcybiskupem Walencji, kardynałem djakonałem, tytułu św. Mikołaja in carcere (12 Wrześ. 1456) i legatem Marchji. Odtąd zaczyna się życie publiczne kardynała Roderyka; pomimo wieku młodego, od razu zajaśniał w nim umysł wyższy, odznaczający się bystrością, przenikliwością, a przytém niepospolita siła i energja woli. To też, jako legat Marchji, ocalił od ruiny Siennę (list Eneasza Sylv. do