Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 128.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
118
Albertrandy. — Albigensy.

nia i nauki miewane po polsku, wyd. 1858 w Warsz.; kazania francuskie pozostają w rękopiśmie.

Albigensy i Katarowie. Tak nazywały się rozmaite, a między sobą podobne sekty, które w różnych okolicach nosiły różne nazwy: patarynów we Włoszech, turlipinów i bulgarów we Francji. Sami zaś nazywali się katarami, t. j. czystemi (gr. katharoi), zkąd pochodzi niemiecka nazwa Ketzer (heretycy). Ponieważ miasto Albi, w południowej Francji, było główną ich siedzibą, nazywano ich powszechnie albigensami. Nazwa zaś bulgary okazuje ich powinowactwo z paulicjanami, gnostykami i manichejczykami z Bulgarji, czego zresztą dowodzi cała ich nauka. Nauka albigensów opiera się na dualizmie. Świat widomy, według nich, stworzył nie Bóg światła, lecz Bóg ciemności, Jehowah Starego Testamentu. Od niego to pochodzi większa część ludzi. Jednakże istnieje jedna klassa wyższych ludzi, których dusze są aniołami upadłemi (ta sama nauka znajduje się téż w homiljach pseudo-klementyńskich). Dla wyswobodzenia ich z pod władzy książęcia świata, Bóg światła wysłał Jezusa, anioła wiernego, który pozornie ukazał się na ziemi w ciele (docetyzm), objawił im ich naturę wywyższoną, aby ich skłonić do pogardy tego wszystkiego, co jest materjalném, i aby ich usamowolnić. Na tém właśnie polega Odkupienie. Ludzie pospolici nie są zdolni do takiego wyzwolenia. Albigensi odrzucali większą część dogmatów chrześcjańskich, jako to: Trójcę Świętą, Wcielenie, prawdziwe Odkupienie, Zmartwychwstanie i, ponieważ wszystko, co jest widzialne, pochodzi od księcia tego świata, odrzucali z jednej strony wszelką cześć, a z drugiej to wszystko, co jest w Kościele widzialnego i zewnętrznego, jako to obrzędy i sakramenta. Przygotowanie do Odkupienia działo się u nich przez Consolamentum (pocieszenie), t. j. ceremonję polegającą na wkładaniu rąk, przez którą zarazem posuwano wyznawców z klassy niższej do wyższej. Ci ostatni żyli w praktykach najsurowszego ascetyzmu, gdy prości wierzący używali wielkiej swobody i mogli się puszczać na wszelki nierząd, byle tylko złożyli solenne przyrzeczenie (Convenensa), że później dozwolą się wprowadzić do klassy wyższej, co niekiedy odkładano aż do śmierci. Poświęceni poddawali się tak zwanemu endura, t. j. nie przyjmowali żadnego lekarstwa, ani pokarmu, aby najprędzej, jak mówili, i jak można najlepiej zakończyć i zabezpieczyć się od powrotu do grzechu. Fanatyzm swój tak daleko posuwali, że rodzice poddawali dzieci swe endurze, a dzieci rodziców, by przyspieszyć im dobry koniec. Jakkolwiek nierozumne były ich teorja i praktyka, rozszerzyły się jednak nadzwyczaj prędko i rzeczywiście zagroziły chrześcjanizmowi w południowej Francji. Papież Innocenty III, chcąc naukami sprowadzić albigensów z fałszywej drogi, posłał do nich legatów i powierzył tę sprawę zakonowi Cystersów; rad téż był temu, że Diego, bp z Osma w Hiszpanji, polecił swym kapłanom, a z nimi i bratu Dominikowi, który później stał się tak głośnym, ponieść prawdziwą naukę pomiędzy tych nieszczęśliwych. W tym to właśnie celu św. Dominik r. 1215 założył zakon braci kaznodziejskich. Lecz wszystkie te starania były bezowocne: znakomitości heretyckie południowej Francji stanęły na czele sekciarzy, i legat papieski Piotr de Castelnau został wówczas zamordowany (r. 1208). Fakt ten stał się przyczyną zguby Albigensów. Innocenty III i król Francji postanowili siłą zwalczyć siłę, i r. 1209 wyprawiono, pod dowództwem legata Milona i hrabiego Symona z Montfortu, armję przeciw