Strona:PL Nowodworski-Encyklopedia koscielna T.1 053.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
41
Adiafora. — Adiaforyci.

dem prawdy, dobra i celu. Tak stoicy przez adiafora rozumieli rzeczy i czynności, jakie w sobie nie są ani dobre ani złe. W odpowiedzi na pytanie, czy i o ile adiofora dopuszcza teologja chrześcjańska? strzedz się należy przesady w dwóch wręcz przeciwnych sobie kierunkach: rygoryzmu zbytniego lub laksyzmu, skłaniającego się ku religijnej i moralnej obojętności. Pod względem dogmatycznym, ściśle mówiąc, nie ma nic obojętnego; wyłączają się tu adiafora samém pojęciem prawdy, bo prawda nigdy nie może być obojętną. W nauce chrześcjańskiej nie ma nic takiego, coby było albo przez połowę prawdziwém, lub względem prawdy obojętném. I tak zwane zdania szkoły w kwestjach nie zdefinjowanych przez Kościół, nie są adiafora, ponieważ zawsze z dwóch przeciwnych sobie zdań takich, jedno musi być bliższém prawdy od drugiego. Pod względem moralnym — obojętném, adiaforon, nazywa się to, co nie jest moralnie dobrém ani złém, nakazaném ani zakazaném; słowem, co nie ma wartości moralnej i nie wchodzi w zakres życia moralnego. Wchodząc w dziedzinę moralną, wchodzimy w dziedzinę czynu, gdzie właściwie nie ma nic obojętnego. Adiafora mogą się bowiem odnosić tylko do stanu, do położenia człowieka, ale nie do jego działania. Cnotliwym lub występnym może być człowiek tak w bogactwie jak w ubóstwie, będących różnemi stanami jego życia. Bogactwo więc lub ubóstwo jest moralnie obojętne. Zmienia się jednak kwestja, gdy pytamy, jak człowiek zachowuje się względem swego bogactwa lub ubóstwa: oba bowiem te stany życia mają swoje niebezpieczeństwa i swoje korzystne strony. Czyny decydują tu o kwestji. Wszystko zaś odnosi się ostatecznie do woli moralnej i intencji, wyciskającej swoje znamię nawet na rzeczach czysto naturalnych. Mówi np. św. Apostoł (1 Kor. 8, 8): „Pokarm nie zaleca nas Bogu” ale mówi także niebawem (1 Kor. 10, 31): „Chociaż tedy jecie, choć pijecie, choć co innego czynicie, wszystko ku chwale Bożej czyńcie.” I właśnie na tém polega godność człowieka, a w szczególności chrześcjanina, że czysto naturalne rzeczy umie on odnosić do wyższych i wiekuistych celów. Pod względem liturgicznym są w czci i służbie Bożej pewne części istotne, wszędzie dla tego jedne i te same; są znowu inne drugorzędne, formalne tylko i dla tego w różnych stronach różne przybrały one kształty. Podobną różnicę znajdujemy nietylko w różnych stronach świata, ale i w różnych zakonach, mających własne swoje brewiarze, swoje mszały. O tyle więc teoretycznie mogą być liturgiczne adiafora; praktycznie jednak, ażeby rozmaitość ta, — która w pewnej mierze nie tylko nie psuje harmonji jedności, ale ją jeszcze podnosi, — nie zamieniła się na zamieszanie, mogące oddziałać i na naruszenie miłości i na samą czystość nauki, nie należy w liturgji niczego uważać za adiaforon i w czemkolwiekbądź pozwalać sobie na odstąpienie od rubryk i dekretów Kongr. Obrzędów. Owszem, świadome odstąpienie takie, przeszłoby już w kategorję moralnie złych czynów.

Adiaforyci, jest to nazwa przeciwników dekretu Karola V, znanego pod nazwą Augsburgskiego Interim (ob.), którzy jednak nie zupełnie zaprotestowali, ale w pierwszej części przyjęli to postanowienie, mianowicie w rzeczach, które uznali za obojętne (adiafora), a do których zaliczali nietylko obrzędy kościelne i ceremonje, jak zatrzymanie naczyń świętych, świec woskowych, śpiewów łacińskich, komży, ubioru mszalnego i brewiarza, ale nadto sakramenta Bierzmowania, Ostatniego namaszczenia, Pokuty (spowiedzi usznej), mszy i czci świętych. Na ich czele stanął Maurycy,