Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 156.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przez gorączki, a nowo słychane petocie,
Jako przez marny zbytek jesteśmy w kłopocie.
Tedy gościu także więc, bądźże pewien po tem,
Żeśmy bardzo zbyteczni, powiem dalej potem.
Nie dziw to, gdy się trafi gość u ziemianina
Równego, a najdziesz to i u mieszczanina:
Troje noszenie wydać, czwarte wety drogie,
Takie rozpusty nasze, takie zbytki srogie.
Rozlej, nalej, skoro już będzie po obiedzie,
A gospodarz nie myśli o żadnym rozchodzie.
Każdy dwójuszny kufel wziąwszy w kącie siędzie,
Pełen wina drogiego, takowyć rząd wszędzie.
Cóż rozumiesz, gdybyśmy miernie używali
Darów bożych, cobyśmy wnetże otrzymali?
Łaskę bożą, a potem drogie dobre zdrowie,
Tak mówią, co lepszego niechajże kto powie.
I do tego rozumy więtszebyśmy mieli,
Gdybyśmy takich zbytków już poprzestać chcieli;
Bo rozum w głowie siedzie, i tem to znać dawa,
Iż on swe przyrodzone mieszkanie tam miewa.
Siedzi wzgórę wysoko, jakoby na suszy,
Bo on na suchem miejscu lepiej sobie tuszy.
Przeto sobie nie obrał w mokrym brzuchu domu,
Wolał go tam pozwolić sąsiedzie inszemu.
Powiem ci zaraz drugą, o coś mię też prosił:
Jakoby się który z nas tego czasu nosił.
Tedy tak więc, że i w tem jest zbytek nie mniejszy,
Co dzień każdy wymyśla ubiór kosztowniejszy.
Dziś dał uszyć z drogiego szarłatu delią,
A jutro zaś rękawną długą ferezyą.
Nie spodobało się mu, więc ją wnetże sporze:
Mikołaju, uszyłeś mi ją jako gorze.
Weźmi ostre nożyce, ukrójże kołnierza,
Bomci ja nie tak widział wczora u żołnierza.
I rękawa wpół urzni, boć to bardzo długi,
Trzebaćby mi z osobna do każdego sługi.
Trzeciego dnia zaś widział delią upstrzoną,
A w koło złotym sznurem miąższym oszywaną.
Chce mieć taką: ba owszem zaraz sobie sprawi,
Ustroi się czaczkownie, a starszą zostawi.