Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 143.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Choćże jej invidia więc czasem nałaje,
Przecię ona Polaka nigdy nie wydaje.
Choć pospolicie miewa zawiązane oczy,
Zyjmie czasem zasłonkę, bystro okiem toczy.
Kiedy już wojska nasze staną w sprawnym rzędzie,
Kiedy skoczyć na koniu każdy gotów będzie,
Tedy ona wprzód pocznie, a czasem hetmani,
A począwszy, do końca przy nas szczęsna pani.
Zda mi się o toś pytał, jeśliże we zbroi
Nie przykroby nam było, lub się kto nie boi
Szyszakiem ciężko twardym swoich skroni tłoczyć,
Albo z srogą kopiją na koniu poskoczyć.
Lub szablą i koncerzem dobrze się zakładać,
Albo dosiadłszy konia rostropnie wybadać.
Tedy świeże postępki mężnego rycerstwa
Łacnoć to pokazują, i biegłość żołnierstwa.


Gość.

Widzę z powieści twojej, gospodarzu miły,
Przesławne wasze męstwo, i niemałe siły.
A pytać mi już więcej mało widzę po tem,
Bom też wprawdzie za morzem słyszał nieco o tem.
Słuchałem cię pilniuchno, ale mi się tak zdasz,
Że tu tylko ćwiczone żołnierstwo wspominasz.
Nie o tem rzecz, bracie mój, nie pytam ja o to,
Znam ja co miedź, co ołów, a co drogie złoto;
Wiem ja, że wy żołnierza walecznego macie,
Co go za pospolity grosz sobie chowacie.
Ale ja pytam o to, jeśliże z was każdy
Umiałby w boju pląsać, i był gotów zawżdy
Ojczyzny swojej zawsze mężną ręką bronić.
Jeśliżeby z krwawego boju nie chciał stronić.
Albo jeśliżeby mu nie przykre potrawy
Skrzepłe, albo na sobie nosić też przyprawy
Straszno ciężkie wojenne, leżeć pod namioty,
Na twardej karacenie, i przyjąć kłopoty,
I straż przykrą odprawiać w zimno i mróz srogi,
Albo mu nie czyniła huczna trąba trwogi?