Strona:PL Niektóre poezye Andrzeja i Piotra Zbylitowskich 089.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Ziemianin.

Służba sąsiedzie miły, służba i drugi raz,
Kiedy przedemną drzwi swych przecię nie zawierasz.
Nie tegom, nie miej za złe, o tobie rozumiał,
Żebyś mnie z taką chęcią do domu przyjąć miał.
Bo mi cię (powiem prawdę) inaczej udano,
A prawie za rzecz pewną o tem powiedano,
Żebyś miał być odludkiem a gardzić sąsiady,
Ludzi się strzedz, i chronić wszelakiej biesiady.
Jeden za pewną twierdzi, że mu cię zaprzano,
A drugi, że go gwałtem i puścić nie chciano.
Jednemuś snać powiedział: brałem dziś seropy,
A on usłyszawszy to do kuchnie w te tropy.
Co ty prawi gotujesz kucharzu dla pana?
Kucharz powie: Jest szołdra i sztuka barana.
Ba, toć temu potrawki, co lekarstwo bierze:
Wieręś się to omyłił, mój miły doktorze.
Kucharz tę rzecz zrozumiał, rzecze: Miły panie,
Zawszeć go tak każdy gość w chorobie zastanie.
Wczoraj dobrych pachołków dwa kotcze tu było,
Skoro je oknem ujrzał, wnet mu się zecknieło.
I pocznie głosem jęczeć, na głowę styskować,
Bardzo się prawi źle mam, co prędzej je zbywać.
Więc im ani gorzałki skleńce nie przyniosą,
Ani ku obiadowi najmniej nie poproszą.
Oni niewiem jeśli się tego domyślili,
Owa porwawszy się wnet prędko pojechali.