Strona:PL Negri Sługa.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
11

pukał daremnie do drzwi, których była skromną ale wszechpotężną strażniczką. Rozdawała hojnie chleb, oliwę, mąkę, oczywiście z zapasów pańskich, nie licząc się i w tem z poczuciem własności, w najściślej ewangelicznej czystości własnych intencji.
Kiedy doszła do sześćdziesięciu ośmiu lat, wciąż wciąż jeszcze czynna i sprawna, modliła się do Boga o jedyną łaskę: aby zezwolił jej nie zniedołężnieć w w długiej chorobie starości, która uczyniłaby ją ciężarem dła chlebodawców, lecz zesłał jej odrazu piękną, niespodziewaną śmierć przy pracy.
I Bóg ją wysłuchał.
Pewnego skwarnego popołudnia, w niskiej, zadymionej kuchni, w której pobrzękiwało kilka much sennych, siedziała staruszka na ławce przy wygasłem ognisku, robiąc pończochę. Ukończyła robotę dzienną zamiotła i skropiła podłogę, ustawiła w porządku talerze na starej półce drewnianej i napełniła wodą błyszczące kadzie miedziane. Oboje państwo odpoczywali w swoich pokojach na górze. Cisza zupełna panowała w całym domu, zdawało się, opustoszałym.
Kołysana jednostajnym rytmem poruszanych drutów, ogarnęła Anina małemi swojemi, skośnemi oczkami zarysy i harmonję rzeczy ukochanych: stare, poczciwe ściany przyciemnione, mosiężny świecznik trójpłomienny, zawieszony u pułapu, gałęź lauru na drzwiach, kołowrotek i kądziel w jednym z rogów na pamiątkę zmarłej gospodyni.