Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/343

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na brzeg, Dick, i wy razem z nim, kochani sąsiedzi; oto przerwa w sitowiu i dobra przystań zaraz za zagięciem. Możemy zanieść wasze rzeczy, lub też posłać po nie chłopców.
— Nie, nie — rzekł Dick; — łatwiej posuwać się wodą, chociaż tylko kilka kroków. Zresztą pragnę wysadzić mego przyjaciela na właściwem miejscu. Popłyniemy aż do Brodu; a możecie rozmawiać z nami z brzegu.
Uderzył wiosłami po wodzie i płynęliśmy dalej, zwracając się pod ostrym kątem i posuwając się nieco na północ. Niebawem ujrzeliśmy przed sobą kępę wiązów, które zdradzały znajdujący się w pośrodku kępy dom, jakkolwiek na próżno szukałem wzrokiem szarych ścian, których się tutaj spodziewałem. Gdyśmy tak płynęli, ludzie na brzegu mówili z nami istotnie, a uprzejme ich głosy mieszały się ze śpiewem kukułek, silnym dźwiękiem kosów i nieustannem odzywaniem się derkacza, prześlizgującego się wśród wysokich traw łąki, z których dolatywały wonne fale od kwitnącej pomiędzy trawami koniczyny.
W kilka minut przepłynęliśmy przez głęboki wir na wartki prąd, biorący początek od brodu i wylądowaliśmy nasze łodzie na wybrzeżu wapiennego żwiru i wstąpiliśmy na brzeg, rzucając się w ramiona nowych przyjaciół i kończąc w ten sposób całą podróż.
Wyrwałem się z wesołego tłumu, a dostawszy