Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

małego naddatku. Ciekawy jestem, czy nie udałoby mi się nająć go za przewodnika na jeden lub dwa dni, do czego, jako człowiek inteligentny, ogromnie by się przydał.
Teraz mój nowy przyjaciel rzekł w zamyśleniu:
— Zdaje mi się, że już wiem, o co panu chodzi. Sądzi pan, żem mu oddał przysługę; wskutek tego uważa się pan za zobowiązanego do dania mi czegoś takiego, czego ja znowu nie mam oddać swemu sąsiadowi, dopóki on też nie przyniesie mi specyalnej usługi. Słyszałem o podobnej historyi; ale wybacz mi pan, jeżeli powiem, że nam wydaje się ten zwyczaj bardzo kłopotliwym i nużącym; bo nawet nie wiemy jak go stosować; to przewożenie i udzielanie ludziom pomocy na wodzie jest, widzi pan, mojem zajęciem, którebym pełnił dla każdego; to też przyjmowanie w związku z tem podarunków, wyglądałoby co najmniej bardzo dziwacznie. Zresztą, gdyby mi jedna osoba dała cokolwiek, to mogłaby to samo uczynić druga i dziesiąta, i tak bez końca; mam nadzieję, że nie weźmie mi pan za złe, jeżeli powiem, że nie wiedziałbym, gdzie przechowywać tyle dowodów przyjaźni.
Mówiąc to, roześmiał się głośno i wesoło, jak gdyby idea otrzymywania za swą pracę zapłaty była czemś tak zabawnem. Wyznaję otwarcie, żem się zaczął obawiać, czy przewoźnik nie jest obłąkańcem, jakkolwiek robił wrażenie dosyć zdrowego;