Strona:PL Morris - Wieści z nikąd.pdf/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łem obecnie o tem, iż przywrócono im całą wspaniałość łąk, na nowo założonych.
Hammond ciągnął dalej:
— Gdy opuścisz się pan ku brzegom Tamizy do Docków, stanowiących pozostałość dziewiętnastego wieku, i ciągle jeszcze tę samą oddających usługę, jakkolwiek nie tak są natłoczone jak to było ongi, a to mianowicie od czasu, jak zniechęcamy na wszystkie możliwe sposoby do skupiania się i pozbyliśmy się pretensyi bycia rynkiem świata. Wokoło tychże Docków wznosi się nieco domów, nie zamieszkałych przez wiele ludzi stale; rozumiem przez to, że używający ich przychodzą i odchodzą, ponieważ miejscowość jest za nisko położona i zabagienna na to, aby stanowić miłe miejsce stałego pobytu. Po za Dockami ku wschodowi rozciąga się płaskie pastwisko, ongi moczar z wyjątkiem kilku ogrodów, i tam znajduje się też nie wiele stałych mieszkań; właściwie wznosi się jeno kilka szop i chałup dla ludzi, przybywających dla doglądania pasącego się bydła. Ale wszystko to z bydłem i ludźmi, z rozsianymi czerwonymi dachami oraz wielkiemi kopami siana, sprawia nie mało przyjemności, gdy się dosiędzie spokojnego kuca i pojeździ sobie w słoneczny dzień jesienny, patrząc na rzekę, oraz płynące po niej łodzie, i docierając aż do Shooter’s Hill (Wzgórka Strzelców) oraz do Kentyjskiego płaskowyżu, a potem zwracając się ku zielonemu morzu błot Essexu. Jest tam miej-