Strona:PL Molier - Pocieszne wykwintnisie.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MASCARILLE

Ale, kiedy będziemy w teatrze, proszę, byście zechciały oklaskiwać tęgo. Przyrzekłem, że popchnę w świat tę sztukę; jeszcze dziś rano autor był u mnie, by mi przypomnieć obietnicę. Taki już obyczaj w tem mieście, że nam, ludziom z towarzystwa, autorzy przychodzą odczytywać nowe sztuki, by zjednać sobie naszą przychylność i uzyskać poparcie: możecie sobie panie wyobrazić, czy parter ośmieliłby się mruknąć, skoro my wyrazimy zdanie! Co do mnie, jestem bardzo rzetelny: jeśli przyrzeknę poparcie[1], krzyczę na cały głos: „cudowne! zachwycające!“ nim jeszcze świece pozapalają[2] w lichtarzach.

MAGDUSIA

Ach! nie mów pan nawet! Paryż, to urocze miejsce; dzieje się tu codzień tyle rzeczy, o których na prowincji, przy całym dowcipie, nie można mieć pojęcia.

KASIA

Niech się pan nie obawia: skoro już wiemy, będziemy klaskać w ręce i okrzykiwać się po każdem zdaniu.

MASCARILLE

Nie wiem, czy się nie mylę; ale panie wyglądacie mi na to, że same macie jakąś komedyjkę na sumieniu.

MAGDUSIA

Może i niezupełnie źle pan trafił.

  1. jeśli przyrzeknę poparcie... Do jakiego stopnia dochodziła zaciekłość koterji i przejęcie się kwestjami teatralnemi, świadczy fakt, że, kiedy Racine miał wystawić Fedrę, pewna wielka dama, jego przeciwniczka, zamówiła u lichego poety Pradona drugą Fedrę, kazała ją wystawić w tym samym dniu i wykupiła miejsca w obu teatrach, zostawiając teatr Racina świecący pustkami, a gromadząc całą koterję na sztuce Pradona. Walka o Szkołę Żon Moliera również daje tego przykład.
  2. nim jeszcze świece pozapalają... Teatry ówczesne oświecone były łojowemi świecami, których knoty obcinali w antraktach specjalni do tego posługacze.