przez melodję? Na pomoc! gwałtu! A potem, jakgdyby ktoś krzyczał z całej siły: Złodzieje! I nagle, jak osoba, która już oddech traci: Morderce!
To znaczy wniknąć w najistotniejszą istotę rzeczy, w samego ducha. Wszystko jest bajeczne, upewniam; jestem wprost zwarjowana na punkcie słów i melodji.
Jeszcze nie słyszałam rzeczy o takiej skali rozpięcia.
Wszystko, co robię, przychodzi mi ot, samo z siebie, bez nauki.
Natura obeszła się z panem niby najoddańsza matka, jesteś jej zepsutem dziecięciem.
Na czem paniom czas upływa, wolno wiedzieć?
Na niczem.[1]
Do dziś cierpiałyśmy na straszliwą posuchę rozrywek.
Jeżeli nie będziecie miały nic przeciwko temu, pozwolę sobie zaprowadzić panie do teatru; mają grać komedyjkę, którą rad byłbym wspólnie oglądać.
Takiej rzeczy się nie odmawia.
- ↑ Na niczem... Wyznanie to wyrwało się pannie Kasi dość naiwnie! Ale bo też zaznaczyliśmy, że ta kuzyneczka jest większą gęsią z nich obu.