Bożeż ty mój! trudno, w istocie, dalej posunąć dworskość.
Wszystko, co robię, zaleca się zupełną swobodą; nie czuć ani odrobiny pedanta.
Odległe jest od tego więcej niż na dwa tysiące mil[1].
Czy zauważyłyście panie ten początek: Och! och! to doprawdy nadzwyczajne, och! och! jak człowiek, który coś w jednej chwili spostrzega: och! och! Zdumienie: och! och!
Tak; to och! och! jest wprost bajeczne!
Ech, to drobnostka.
Ach, Boże! co też pan mówi? Te drobne dotknięcia, to właśnie rzeczy bezcenne.
Z pewnością; co do mnie, wolałabym stworzyć to och! och! niż cały poemat.
- ↑ więcej niż na dwa tysiące mil... Jakiż pedantyzm w tej pochwale braku pedanterji!
go odebrać. Och! och! Na co zda mi się krzyczeć? On tak dobrze zna swoje rzemiosło, że niepodobna mu się obronić“).
W obronie prostoty i smaku schodzi się tu Molier z Pascalem (Prowincjałki). Pascal z oburzeniem piętnuje ton alkowianej galanterji, który się wkradł w literaturę religijną ówczesnych jezuitów.