To musi być wielka przyjemność widzieć się w druku.
Bezwątpienia. Ale prawda, muszę paniom powtórzyć małą improwizację, popełnioną wczoraj w domu pewnej księżnej, z którą jestem nader blisko; trzeba paniom wiedzieć, że w improwizacji jestem djabelnie mocny.
Improwizacja jest najlepszym kamieniem probierczym dowcipu.
Słuchajcież panie zatem.
Całe się w słuch zamieniamy.
Och, och! to znaczy kupować zbyt tanio:
Podczas gdy ja niewinnie spoglądam na panią,
Twe oczy chyłkiem skradły moje serce.
Na pomoc! gwałtu! złodzieje! morderce!
- ↑ Och! och! to znaczy etc. Wierszyk ten jest, jak sonet Oronta w Mizantropie, parodją mizdrzenia w literaturze, które doprowadziło do nieszczerości i złego smaku. Zły ten smak przeszedł nawet do poezji religijnej, np. w owej kantyczce (księdza Pellegrin):
Au voleur! au voleur!
Jesus me dérobe le coeur,
Et je ne saurais le reprendre.
Ah! ah! ah! que me sert de crier?
Il entend si bien son métier
Que l’on ne sauroit s’en defendre.(„Złodziej! Złodziej! Jezus kradnie mi serce, i niema sposobu
nazwisko, zaspakajając w ten sposób i dumę rodową i ambicję literacką, ponieważ nazwisko autora i tak było wiadome. Tak n. p. Książę de la Rochefoucauld wydał swoje Maksymy bezimiennie, i to uciekając się do lichych wybiegów, aby umotywować oddanie ich do druku. (Por. rzekomą Przedmowę Księgarza do Maksym La Rochefoucaulda).