Ta strona została uwierzytelniona.
aby mnie zanieść do Luwru[1]: król bezemnie spaćby się nie położył[2].
MARYŚKA, MASCARILLE
Panie kazały powiedzieć, że zejdą za chwilę.
Niech sobie nie robią ceremonji; już samo oczekiwanie jest dla mnie rozkoszą.
Oto właśnie idą.
MAGDUSIA, KASIA, MASCARILLE, ALMANZOR
Panie, będziecie z pewnością zadziwione czelnością, z jaką odważam się stanąć przed wami; jednakże w tym wypadku padacie ofiarą własnego rozgłosu; wszelka bowiem niepospolitość posiada dla mnie urok tak potężny, że upędzam się za nią gdzie mogę.
Jeśli niepospolitość jest przedmiotem pańskiego pościgu, nie na naszych ziemiach[3] polować ci wypadnie.
- ↑ aby mnie zanieść do Luwru... Król mógł się uśmiechnąć z tego zakończenia sceny, ale niejednemu z dworaków musiała ona być bardzo nie w smak. Od Wykwintniś zaczyna się też owa kampanja molierowska, która zawiedzie nas aż do Świętoszka i Mizantropa. (Por. Wstęp do Świętoszka).
- ↑ król bezemnie spaćby się nie położył... Chwila, w której król udawał się na spoczynek (le petit coucher i le grand coucher), była momentem, w którym pozostawali przy nim najzaufańsi dworacy.
- ↑ nie na naszych ziemiach... Rozciąganie użytego porównania stanowiło jedną z ujemnych cech języka Wykwintniś. Porównania zaczerpnięte ze sfery myśliwstwa były podówczas bardzo w modzie.