Ta strona została uwierzytelniona.
Nazwał go markizem de Maskaryj.
Ach, droga! markiz! markiz[1]! Idź, powiedz prędko, że może nas oglądać. To z pewnością jakiś wytworny umysł, który musiał zasłyszeć o nas.
Z pewnością, droga!
Trzeba go przyjąć tu na dole; to będzie lepiej, niż w naszym pokoiku. Poprawmyż choć trochę włosy i starajmy się godnie podtrzymać reputację. Prędko, śpiesz i podaj nam tutaj poradnik wdzięków.
Jak mi Bóg miły, panienko, nie wiem co to za zwierzę; trza mówić po krześcijańsku, jeśli panienka chce, aby ją człek rozumiał.
Przynieś więc zwierciadło, ciemna ignorantko, i strzeż się, byś nie zbrukała jego czystej powierzchni odbiciem swego obrazu.
- ↑ Markiz... markiz... Przygrywka do wojny, którą Molier wyda markizom, ośmieszając doszczętnie pod tem mianem typ dworskiego złotego młodzieńca. (Krytyka Szkoły żon, Improwizacja w Wersalu, Podziękowanie Królowi Jegomości, Mizantrop, etc.). Panny nie dziwią się tej nieoczekiwanej wizycie; było zwyczajem Wykwintniś, zwłaszcza na prowincji, że pozostawały o pewnych godzinach w domu i przyjmowały każdego, kto zechciał je odwiedzić.