Strona:PL Molier - Pocieszne wykwintnisie.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MAGDUSIA

Cóż chcesz, droga? wstyd mi za niego, doprawdy. Trudno mi uwierzyć, bym w istocie miała być jego córką, i mniemam, iż, prędzej czy później, jakiś przypadek odsłoni mi tajemnicę zaszczytniejszego pochodzenia[1].

KASIA

Nicby mnie to nie dziwiło; owszem, wszystko przemawia za tem; co do mnie, również, ilekroć przyjrzę się sobie...


SCENA SIÓDMA
KASIA, MAGDUSIA, MARYŚKA


MARYŚKA

Jakiś służący pyta, czy panienki są w domu, i mówi, że jego pan chce przyjść w odwiedziny.

MAGDUSIA

Naucz się, błaźnico jedna, wysławiać mniej pospolicie. Powiedz: przybył zwiastun, który zapytuje, czy niema przeszkód, by panie stały się widzialne.

MARYŚKA

A Jezu! a toć ja nie rozumiem po łacińsku i nie uczyłam się, jak panny, nijakich filezofij od Wielgiego Cerusia[2].

MAGDUSIA

Nieokrzesana! Możnaż cierpieć to stworzenie? I któż jest, kogo ów lokaj mieni swoim panem?

  1. tajemnicę zaszczytniejszego pochodzenia... Rys ten świadczy, do jakiego stopnia pannice miały przewrócone romansami w głowie. Znowuż połączenie pretensji do wykwintu z gruboskórnością.
  2. Wielki Cyrus, którego Maryśka tak przekręca, to tytuł głośnej powieści panny de Scudéry.