Strona:PL Molier - Mieszczanin szlachcicem.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Michasia również z kolei odchodząc i wymijając Covielle’a. Odeszła mi ochota.
Kleont idąc za Lucyllą. Chciej mi pani wyjaśnić...
Lucylla chodząc ciągle i nie bacząc na Kleonta. Nie, nic nie wyjaśnię...
Covielle idąc za Michasią. Opowiedz więc...
Michasia chodząc ciągle i nie patrząc na Covielle’a. Nie, nic nie opowiem.
Kleont. Ja proszę.
Lucylla. Nie, powiadam.
Covielle. Przez litość!
Michasia. Nic z tego.
Kleont. Błagam cię, pani.
Lucylla. Zostaw!
Covielle. Zaklinam cię.
Michasia. Umykaj stąd.
Kleont. Lucyllo!
Lucylla. Nie.
Covielle. Michasiu!
Michasia. Za nic.
Kleont. Na Boga!
Lucylla. Nie chcę.
Covielle. Przemów do mnie.
Michasia. Ani myślę.
Kleont. Rozwiej moje zwątpienie.
Lucylla. Nie; możesz przy niem pozostać.
Covielle. Ulecz mą duszę.
Michasia. Ani mi się śni.

Kleont. Dobrze więc [1], jeśli tak mało ci na tem zależy aby uśmierzyć me zgryzoty i usprawiedliwić nie-

  1. Dobrze więc... Z kolei mógłby się Kleont urazić, Lucylla zaczęłaby go błagać, i tak bez końca: na tem np. oparta jest komedja Goldoniego; ale, zazwyczaj, z chwilą gdy serca dojrzały już do pojednania, pada jakieś słowo od wołujące się do uczucia, jak: idę umrzec! I biada drugie stronie, gdyby nie wzięła go na serjo; wówczas, niem już odpustu!