Strona:PL Molier - Mieszczanin szlachcicem.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pani Jourdain. Moja córka tam bawi, gdzie się znajduje.
Dorant. Jakże jej zdrowie?
Pani Jourdain. Lepsze od choroby.
Dorant. Czy nie chciałaby pani którego dnia przyjść razem z córeczką zobaczyć balet i komedję, które mają grać właśnie na pokojach królewskich?
Pani Jourdain. Obejdzie się tam bez nas, a jak się nie obejdzie, to i drugie dobrze.
Dorant. Jestem pewny, pani Jourdain, że pani musiała mieć dużo wielbicieli za czasu młodości; z pewnością nie zbywało pani [1] na urodzie i wdzięku.
Pani Jourdain. Ta, ta, ta! cóżto, czy pani Jourdain jest już nadpsuta, czy się jej głowa trzęsie?
Dorant. Ach, daję słowo, przepraszam panią, pani Jourdain! Zapomniałem zupełnie [2], że pani jest młoda; jestem doprawdy tak roztargniony. Niech mi pani łaskawie wybaczy mą niegrzeczność.

SCENA SZÓSTA

PAN JOURDAIN, PANI JOURDAIN, DORANT, MICHASIA


Pan Jourdain do Doranta. Oto jest: pełne dwieście ludwików.
Dorant. Zapewniam pana, panie Jourdain, iż jestem panu z całego serca oddany i płonę chęcią wyświadczenia mu jakiej przysługi u dworu.
Pan Jourdain. Najmocniej obowiązany.

Dorant. Jeżeli pani Jourdain zechce zobaczyć wi-

  1. nie zbywało pani... Impertynencja pod formą wybornej grzeczności: sztuka, którą posiadła w wysokim stopniu arystokracja.
  2. Zapomniałem zupełnie... Niby ratując swą niegrzeczność, Dorant podkreśla ją jeszcze; widać jak panicz bawi się kosztem mieszczanki.