Strona:PL Modrzewski-O naprawie Rzeczypospolitej 064.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czas się wiele mówi, czegoć potym żal, gdy ksobie przyjdziesz: bo to abo tobie samemu szkodzi, abo drugim a czasem też i przyjaciołom i wszytkiemu powiatowi, abo wszytkiej ziemi. Wtenczas niemasz żadnej różności między przyjacielem i nieprzyjacielem, między żoną i siostrą. Wtenczas płużą[1] zwady, guzy, szarpaniny, ochromienia i takie boje. A nie dziw temu, ponieważ straciwszy rozsądek, utopiwszy rozum, zatoną wszytkie sposobności do uczciwych uczynków a wynurza się ona ślepych i nieukróconych chęci zgraja. Bydlęta nieme przechodzą nas trzeźwością, które więcej, niż trzeba, pić nie umieją. A przeto też więcej tego mamy żałować, iż ta wada w chrześcijańskich rzeczypospolitych tak moc wzięła, że jej uleczyć nielza[2], bo mało nie wszytcy wdali się w pijaństwo — tak panowie, jako pospólstwo, tak duchowni, jako świetcy. . . . . . . . . .

Ale z strony tych obyczajów ludzkich, mało co pomaga, chocia ich z tych wad strofują. A tak jakoby zwątpiwszy o polepszeniu przetnimy to miejsce słowy proroka tak mówiącego: Biada wam, którzy wstawacie rano, abyście szli za pijaństwem; a pijecie aż do wieczora, abyście pałali winem — harfa, będen, piszczałka na biesiadach waszych i t. p. . . . . . . . . . . . .

  1. panują.—
  2. niemożna.