Strona:PL Mniszek Helena - Trędowata 01.pdf/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niech mi pani wybaczy, byłem szalony... teraz przepraszam... Na zgodę niech mi pani poda rękę.
Podała mu ją cała drżąca.
— Więc już dobrze? — szepnął z prośbą.
— Tak — odrzekła.
— Byłem szalony, powtarzam, ale cenię panią nad wszystko.
Poszli do grupy osób otaczających hrabinę.




XXXVI.

Na drugi dzień była przerwa w polowaniu. Całe towarzystwo bawiło się w zamku. Jedni grali w bilard w wielkiej stylowej sali, inni na placu tennisa. Zwiedzano umieszczone na wieży obserwatorium meteorologiczne, którem zajmował się ordynat, a także bibliotekę i galerię obrazów.
Niezmiernie długa halla galerji miała sklepiony sufit, malowany ręcznie w sceny wojenne. Płótna znakomitych malarzy wisiały w pewnych odstępach w stylowych ramach. Niektóre obrazy były wielkich rozmiarów, prawdziwie imponujące. Kilka oryginałów Matejki, Siemiradzkiego, Norblina, parę dzieł Kossaka. Kopje i oryginały, nabyte niegdyś za szalone sumy, Rembrandta, Tycjana i innych artystów wszechświatowych. Wiele obrazów przedstawiało epokę napoleońską, oraz motywy swojskie: heroiczne walki z historji polskiej, portrety królów, typy i krajobrazy. Galerja zdawała się nieskończona. Mieściła bardzo piękne posagi z marmuru, rzeźby i popiersia znakomitych ludzi. Z galerji wchodziło się do biblioteki, zawierającej w swych oszklonych, dębowych szafach niezliczoną ilość tomów. Portrety wielkich pisarzy otaczały malowany sufit. Środek sali zajmował stół dębowy, ozdobiony rzeźbą, takież krzesła, ciężkie i wysokie, oraz kilka wygodnych foteli, obitych bronzową skórą. Wysokie weneckie okna i drzwi miały niezwykle piękne rzeźby na ramach.
Stefcia przeglądała tomy z chciwością. Znajdowały się tu dzieła wszystkich autorów i stylistów polskich. Były nawet księgi stare, pisane ręcznie na pergaminach, różne statuty i listy. Literatura obcokrajowa występowała również pokaźnie, począwszy od starożytnych klasyków.
Z bibljoteki wchodziło się do salonu-czytelni. Ten miał ściany jasne, posadzkę zasłaną dywanami. Wśród gaju palm stał zgrabny mahoniowy fortepian.
Sufit przedstawiał artystycznie oddany sąd Parysa. Wielkie, oszklone drzwi prowadziły na balkon z marmurową poręczą, ozdobioną figurami dziewięciu muz, Z balkonu roztaczał się widok na tarasy i rzekę. Zwiedzono jeszcze salę muzyczną, w stylu gotyckim, nadzwyczaj wyniosłą i bogatą. Pierwsze miejsce zajmowały tam wspaniałe, odpowiadające stylem organy; był też fortepian, skrzypce, wiolonczella. Stefcia znała już te sale ze swej bytności w lecie, lecz i teraz nie mogła się im napatrzyć.
— Sala muzyki, ale dziwnie poważna w tonie, prawda? — zagadnęła Ritę.
Młoda panna lekko westchnęła.
— O tak! bo i tu więcej rozbrzmiewało skarg, niż śmiechów. Widzi pani organy? One wiele pamiętają. Gabrjela de Bourbon... Ale czy pani zna jej historję? To babka ordynata.