Strona:PL Mniszek Helena - Trędowata 01.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Bogurodzica-dziewica,
Twego Syna gospodzina
Matko zwolena Maryja,
Bogiem sławiona Maryja!
Zyszczy nam, spuści nam!“

Stefcia przymknęła oczy pod wpływem wizji z przeszłości. Ocucił ją turkot kół na kamiennej posadzce. Akustyka sklepionych murów bramy potęgowała grzmot jadącego breku.
Konie szły stępa. Cała czwórka, pochylając głowy i wygięte szyje, uderzała z góry kopytami jakby drażniąc się i lubując stukiem o tafle kamienne.
Stefcia na widok wewnętrznego dziedzińca wydała okrzyk zdumienia.
Waldemar zatoczył ręką koło, i wskazując jej środkowy gmach zamku z tarasem, dywanem kwiatów i srebrnym pióropuszem wodotrysku, rzekł serdecznie zniżonym głosem:
— Jestem szczęśliwy, że przywiozłem panią, symbol pól i łąk, do tego gniazda, nie sfery i przesądów, nie do egzotycznej cieplarni, lecz pod ojczystą strzechę Michorowskich, gdzie bławatek będzie się czuł swobodnym i wesołym...
Tyle brzmiało poczciwych nut w jego głosie, tak serdecznie płynęły jego słowa, że Stefcia spojrzała mu w oczy z wdzięcznością.
— Pan jest bardzo dobry — szepnęła.
— Chciałbym nim być — odrzekł równie cicho.
Jechali obok klombów dywanowych i piramidalnych krzewów. Wionęło na nich zapachem róż i charakterystyczną wonią wykwintnych roślin i kwiatów cieplarnianych.
Wyniosłe mury zamku, wspaniała gra kolorów otoczenia, słoneczne blaski, rozsiewane hojnie dokoła, składały się na całość imponującą.
Wszyscy się rozweselili. Z szumem i gwarnie brek podjechał pod marmurowe filary ganku. Kilku służących w czarnej liberji z ponsowem zbiegło ze schodów. Kamerdyner wysoki, postawny, z siwemi bokobrodami na wygolonej twarzy, w liberji od innych wspanialszej, schodził powoli, jakby czując swą godność starego sługi, który obecnego ordynata widział jeszcze w kolebce.




XVIII.

Głębowicze, odwieczna siedziba Michorowskich, mogła zajmować pierwszorzędne miejsce wśród najwspanialszych rezydencyj kraju. Staroświecka powaga i przepych, cechy jej główne, uwydatniały magnacką potęgę. Lecz trochę ciężki styl feudalny łagodziły nowożytne freski komfortu, z wielkim smakiem i umiejętnością wplecione w stare ramy zamierzchłych czasów.
Wyglądało to jak delikatny haft na ciężkiej brokateli i tworzyło całość wspaniałą.
Gmach zamkowy był potężny. Środkowy korpus ogromny, poprzerzynany szeregami wysokich okien, kilkopiętrowy, stanowił silne oparcie dla bocznych skrzydeł, ozdobionych wieżyczkami, i wysokiej okrągłej baszty, na której powiewała chorągiew Michorowskich. Na