Strona:PL Mniszek Helena - Trędowata 01.pdf/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie znam jej, ale Lucia nią zachwycona. Jeśli naprawdę ładna, strzeż się, panie hrabio.
Trestka spojrzał na mówiącą obrażony.
— Voilá une idée! Pani ma czasami pomysły bajeczne. Ja na osoby tego rodzaju nigdy nie patrzę.
— Chciałbym, żeby się pan zakochał w tej właśnie.
— Mogę ją najwyżej osądzić po sportsmeńsku i wykazać wady.
— O panie! o kobietach w ten sposób mówić nie można...
— O nauczycielkach wolno.
Także nie. Wzbronione jest bez zastrzeżeń. Zresztą panna Rudecka jest z dobrej rodziny.
— Chut! idą już — przerwał hrabia i, poprawiając binokle, spojrzał badawczo w stronę drzwi.
Weszła Stefcia z Lucią i Waldemar.
Stefci pociemniało w oczach. Tyle głów zwróciło się do niej, tyle badawczych oczu. Stała jak pod pręgierzem.
Rozmowy umilkły. Wszyscy obrzucili młodą nauczycielkę krytycznem spojrzeniem.
Pani Elzonowska popatrzyła na nią przez swe szpareczki i dość pobieżnie wskazała ją towarzystwu okrągłym ruchem ręki.
— Panna Rudecka — rzekła krótko.
Kilka głów skinęło nieznacznie. Stefcia, zmieszana, skłoniła się wszystkim, nie wiedząc co ze sobą począć. Pierwszy raz odczuła boleśnie własne położenie. Darować sobie nie mogła przyjścia do salonu.
— Intruz — przemknęło jej przez głowę i gdyby nie panowanie nad sobą, wybuchnęłaby płaczem.
Ale w tej chwili podszedł do niej Waldemar, widocznie wzburzony, jednak z dobrze udanym spokojem podał jej ramię i rzekł z wytworną uprzejmością.
— Pozwoli pani, przedstawię ją mej babce.
Stefcia machinalnie pozwoliła się prowadzić do odległej kanapki. Podniósłszy oczy, zobaczyła pogodną twarz pana Macieja i poważną arystokratyczną postać księżnej.
W tem zabrzmiał znowu niski głos ordynata.
— Droga babciu, przedstawiam ci pannę Stefanję Rudecką, o której słyszałaś od Luci.
Księżna powstała z kanapki i, podając Stefci rękę, rzekła:
— Bardzo mi miło panią poznać. Istotnie Lucia mi o pani opowiadała. Jest zachwycona swą kierowniczką.
Stefcia zręcznie pochyliła się i ucałowała rękę staruszki, przepojona wdzięcznością i dziwną otuchą.
W oczach starej kobiety zamigotało zdziwienie. Uśmiechnięta dotknęła ustami włosów dziewczyny, poczem usiadła, wskazując jej obok stojący fotelik.
Rozpytywała ją uprzejmie o rodzinę i czy jest zadowolona z Luci. Rozmowę podtrzymywał pan Maciej.
Na wszystkich obecnych zachowanie się ordynata i powitanie z księżną zrobiło wrażenie.
Spojrzeli po sobie zdziwieni.
Księżna Podhorecka wstała podając rękę nauczycielce. Co ta jest i czemu się sufit nie wali? Zwłaszcza hrabia Trestka i hrabina Ćwilecką nie mogli tego pojąć. Hrabina, patrząc na księżnę, rozmawiającą z jakąś