Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo nieomylny ogień przemówił wyraźnie.
Oto pieniste morze spruły nawy raźnie —
I dziób stalowy w piaski wbiją się wybrzeża.
Wódz święty, Berlonośca czcigodny tu zmierza.
Zeus rodzinną zezwolił mu cieszyć się niwą,
Lecz nie da mu, o starcy, znowu ujrzeć żywą
Owej młodej ofiary, której wytoczono
Krew czystą, aby Helias mogła być pomszczoną,
Tego pierwszego kwiatu, co rozkwitł w mych oczach,
Jako znak laski bogów w niebieskich przezroczach,
I który nieskończonej radości mej szały
Przez usta me i serce Ifigenią zwały!
Co się stało, siało się Dość więc. Zapomnienie
Przystało człowiekowi. Przeszłości nie zmienię.
Chwalcie Bogów! Już wojsko wielką Troję wzięło.
Idę tiulowi wsze Olu zwiastować to dzieło
I dać rozkaz by z ranka do nocy głębokiéj
Krwi stu byków ryczących lały się potoki.

Wychodzi.
IV.
Talthybios, Eurybates, chór starców.

Talth. O władcy olimpijscy, mściciele bezprawi!
Jeśli ogień strażniczy szczyty górskie krwawi,
Jeśli ujrzeć mam Pani*, co był mi tak drogi,
Zkąd-że ten przejmujący ciało me dreszcz trwogi?
Eur. O wy, co, przesunąwszy lata i godziny,
Powracacie do Argos, ojczystej dziedziny,
Pogromcę bujnych koni, radość mej źrenicy,
Nie śmiem dzięków wam składać, ojców Przewodnicy!
Jakiś palec złowrogi zaciska mi wargi.
Talth. Postacie starych Królów, Cienie pełne skargi,
Co przechodzicie zwolna, gnąc się pod brzemieniem