Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lubię mieć do czynienia. Chciałabym zobaczyć panią zupełnie nago... zabawiłoby mnie to trochę. Może to być ładny widok...
Wieczorem, gdy nakrywałam do stołu, pan wszedł do jadalni, wrócił z polowania. Jest to wysoki, barczysty mężczyzna, z dużemi wąsami czarnemi, o matowej cerze. Jego ruchy są trochę ciężkie i leniwe, ale wygląda na poczciwca... oczywiście nie jest genialnym, jak pan Juliusz Lemaitre, któremu tyle razy usługiwałam przy ulicy Krzysztofa Kolumba, nie jest również takim elegantem jak pan Janzé. Ach, gdyby!... Mimo to jest sympatyczny... Włosy mu się kręcą nad karkiem tura, nogi jak ulepione, usta zmysłowe, bardzo czerwone i uśmiechnięte wskazują jego siłę i dobry humor. Założyłabym się, iż lubi brać się do rzeczy... Widzę to już po jego zmysłowo ruchliwym nosie i po oczach nadzwyczajnie błyszczących i słodkich, gdy żartuje.
Nigdy nie widziałam u żadnego mężczyzny takich sprośnie gęstych rzęs i rąk tak bardzo aksamitnych... To wszystko nadaje mu wygląd ponętnego samca.
Jest nieśmiały, jak większość mężczyzn o słabej inteligencji i nierozwiniętych dostatecznie muskułach.
Przyglądał mi się z bardzo zabawną miną, w której mieszała się dobroduszność z zadziwieniem. W spojrzeniu tem, trochę ulicznikowskiem, nie było jednak ani efronterji, ani brutalności. Widocznie pan nie jest przyzwyczajony do tego rodzaju panien służących, jak ja. Od pierwszego wejrzenia uczyniłam na nim piorunujące wrażenie... odezwał się nieco zakłopotany:
— Ach, ach! to panienka jest naszą nową panną służącą?
Ja, wysunąwszy biust swój naprzód, opuściłam w dół oczy, trochę niedbale, trochę figlarnie, potem głosem słodkim odpowiedziałam skromnie:
— Tak panie, to ja...
Wtedy on bąknął:
— Zatem przybyłaś... to bardzo dobrze, to bardzo dobrze...
Miał ochotę jeszcze mówić, szukał słów, aby koniecznie