Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA VII.
WRÓBELKOWSKI — BAGATELKA — później JANINA i KAMILLA.

Bagatelka (który był we drzwiach salonu widząc, że Wróbelkowski nie idzie od stołu, wraca). Ty nie idziesz?
Wróbelkowski (zapala papierosa i pije wino). Ani myślę. Polonez to taniec dla starych safandułów, (siada na stołku przy kanapie, kołysze się, puszcza kłęby dymu i często poprawia pince-nez) zresztą przyznam ci się, że mnie już taniec nie bawi, a jeżeli tu przyszedłem, to zrobiłem to jedynie dla pani tego domu.
Bagatelka (siadając na kanapie także z papierosem). Znacie się?
Wróbelkowski. Dotąd tylko z daleka. Oczkujemy ze sobą w teatrze, na koncertach, w kościele, ale widocznie było jej to za mało, skoro mnie gwałtem prosiła przez Fikalskiego (wstaje i przechadza się z poważną miną). Nie dałbym za to trzech groszy, czy ona tego balu umyślnie dla mnie nie urządziła, aby mi ułatwić wejście do domu, bo ja mam szalone szczęście do kobiet; na którą spojrzę, trup (siada przy Bagatelce na kanapie). Powiadam ci kolego, u mnie w domu to takie paki listów (pokazuje ręką na wysokość łokcia nad ziemią). Hrabiny nie hrabiny, baronowe nie baronowe, słowo honoru daję (ziewa). Ale to mi się już przejadło, wolę mieszczańskie sfery, tu więcej serca.
Bagatelka. I w jakiż sposób objawisz jej swoje uczucia?