Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyraz uznania z waszej strony i życzliwość czyni mnie nad wyraz szczęśliwym.
Janina Niech pan siada.
Kamilla Tu — na kanapie (odbiera mu z rąk kapelusz, i kładzie na stoliczku, gdzie szachy.
Telesfor (do Władysława). No i wierz tu kobietom. Przed chwilą wujaszek był cacany, jedyny, najdroższy, a teraz jak się zjawił inny, mnie starego puściły w trąbę.
Adolf. I nas przy wujaszku.
Telesfor O! (nuci) Kobiety zmienne są, ich serca płoche.
Pulcherja. Spadłeś nam pan jak z nieba.
Janina. Właśnie mówiłyśmy o panu.
Fikalski (wstaje). Za pozwoleniem, za chwileczkę będę służył paniom (idzie z papierami do Władysława). Drogi koleżko!
Władysław (z pobłażliwym uśmiechem). Zapewne referacik?
Fikalski. Zgadłeś. Ale bo widzisz, jestem tak zajęty, że moje życie, to ciągła walka z brakiem czasu.
Władysław (biorąc papiery). Dobrze już, dobrze, dawaj (idzie w głąb, przegląda papiery).
Fikalski. Mój drogi, wdzięczność moja (ściska go za rękę).
Władysław. I tam dalej. Idź lepiej do pań, bo czekają.
Fikalski (wraca do pań). Więc o cóż chodzi? Czemże mogę służyć kochanym paniom moim? (siada na fotelu obok kanapy).
Janina. Chciałyśmy prosić pana...
Pulcherja (prawie jednocześnie z Janiną). Urządzamy wieczór tańcujący.