Strona:PL Michał Bałucki-Grześ niepiśmienny 09.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mywał się; ale, gdy mu już tego było za dużo, chwycił raz za czuprynę najbliższego chłopaka, co ciągle chichotał podczas jego czytania, i tak go zaczął tarmosić, obracać na wszystkie strony i walić kułakiem po plecach, że zdawało się iż duszę z niego wytrzęsie.
— Puść go, daj mu pokój, puszczaj mi go zaraz — wołał na niego surowym głosem profesor.
Grześ nie słyszał upominania i mocując się zapamiętale samego profesora, gdy ten zbliżył się, aby bitego chłopca wyrwać z rąk jego, mimowoli tak silnie pchnął łokciem, że ten potoczył się kilka kroków pod ścianę.
Zrobił się straszny rumor w szkole; dziatwa rzuciła się ku obronie — jak małe pieski doskakiwali malcy z różnych stron, skubiąc, szarpiąc, waląc pięściami Grzesia, który oganiał im się, machając rękami, kopiąc nogami. Pisk, wrzask, płacz dzieci, łoskot przewracanych ławek, tworzyły piekielną wrzawę, wśród której słychać było donośny głos profesora, który komenderował dziatwą, nakazując im złapać i uwiązać „łotra“ — sam nie zbliżał się z obawy, by mu się powtórnie co nie dostało, bo Grześ rękami walił, jak cepami, oganiając się napastnikom, a gdy mu ręce nie wystarczały, porwał stołek z pod okna i wywijając nim w koło, torował sobie drogę ku drzwiom. Następnie wyszedł na dwór ścigany wrzaskiem i pogróżkami malców i profesora.